niedziela, 23 czerwca 2013

Epilog "Don't Let Me Go"



 Spadamy z dala od siebie i idziemy
Razem znowu i znowu
Dorastamy z dala od siebie ale trzymamy się razem
Trzymamy się razem, znowu razem
*


Rose siedziała skulona pod ścianą. Próbowała płaczem zagoić rany.
- Odszedł - szepnęła.
Nie chciała tego, nie chciała być sama, nie chciała tak żyć.
Wystarczająco silna by pozwolić mu odejść
Wystarczająco słaba by wciąż go potrzebować.
Wytarła łzy wierzchem dłoni, ale napływały kolejne i kolejne.
Wstała i podeszła do stolika. Wzięła zeszyt i długopis. Znów usiadła na dywanie i otworzyła pamiętnik.
Długopis zastygł nad kartką kiedy zauważyła, że to nie jej charakter pisma. Przewróciła kartki w tył. Nie pisało tam "Without Him" tak jak zawsze, tylko "Without Her". Natychmiast zamknęła zeszyt i przytuliła go mocno do siebie. Wystarczy, że należał do niego.
Przypomniała sobie o słowach Harry'ego. Jest w nim list dla niej. Długo walczyła ze sobą. Nie chciała tego czytać. To by sprawiło, że poczułaby się gorzej.
- Nienawidzę cię za to co mi robisz - szepnęła jakby chłopak mógł ją usłyszeć.
Otarła mokre ślady na policzkach a łzy jakimś cudem już przestały płynąć.
Otworzyła zeszyt i niemal natychmiast ujrzała tkliwy nagłówek.

Kochana Rosie! 

Nigdy nie przypuszczałem, że do tego dojdzie. Znienawidziłem Cię za tę formę pożegnania, a teraz sam korzystam z Twojej broni.
Nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
Napisałem dla Ciebie piosenkę i myślę, że wyraża więcej niż mógłbym Ci powiedzieć.


Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be


I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two


I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open


Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone


Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone


I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah


Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone


Don't let me
Don't let me go

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone


Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone


Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone 


Przeznaczenie. Zastanawiałem się co to tak naprawdę jest. Zdarzenia, które nastąpią mimo wyborów jakie dokonamy. Gdzie w takim razie jest moje przeznaczenie? Czy zgubiłem je w drodze do Ciebie? Czy może to jest naszym przeznaczeniem? Rozdzielenie dróg. Bo właśnie tu stoimy. Na rozstaju. Ja idę w jedną stronę, ty w drugą. I stoję przed trudnym wyborem. Czy mam się wrócić, wziąć Cię za rękę i kroczyć wraz z tobą, czy może zacisnąć pięści, odwrócić wzrok i iść przed siebie. Wiem, że każdy z tych wyborów będzie miał konsekwencje.
Mogę poczuć ten ból, który pewnie Ci teraz dokucza. Wcześniej to Ty mnie zostawiłaś, teraz robię to ja.
I wydaje mi się, że to najgorsza decyzja jaką podjąłem w życiu. Tym razem to ja zadaje cierpienie, ale czy nie robiłem tego wcześniej?
Oczywiście, że tak. Jakim sposobem więc, cokolwiek dla Ciebie znaczę?
Powinienem przeprosić. Wszystko co do tej pory zrobiłem w stosunku do Ciebie jest złem. Może to dobry pomysł, że odchodzę. Zapomnisz o mnie, ułożysz sobie życie i będzie lepiej niż teraz.
Chociaż ja o Tobie nie zapomniałem. Pamiętałem bardziej.
Cokolwiek jest między nami... nie jestem pewny.
Wszystko jest teraz takie inne. Moje życie dzieli się na trzy najważniejsze etapy.
Czas kiedy jeszcze Cię nie znałem.
Czas kiedy Cię znałem.
Czas kiedy Cię straciłem.
Straciłem Cię raz. Było ciężko. A teraz tracę Cię kolejny raz. Nie wiem jak będzie teraz, ale nie chcę tego doświadczać.
Wszystko mogło być tak proste. Ty i ja. Czego więcej możemy chcieć? I czuję się jak w jakiejś operze mydlanej.  Nie mogę znieść myśli, że jesteś tak blisko a ja nic nie zrobiłem w naszym kierunku.
Miałem do powiedzenia tyle rzeczy. Tymczasem nie było nas stać na szczerą rozmowę. Może zabrakło właśnie tego?
Wiem o Tobie wszystko.
W każdym bądź razie wiedziałem. Teraz nie mogę się odnaleźć. Czuję się tak jakbym Cię nie znał.
Zmieniłaś się. Stałaś się bardziej odważna. Jesteś inną Rosie, choć wciąż tą samą. I może to brzmi paradoksalnie, ale właśnie tak to odbieram.
Zabawne jest to, że przed tą nową Rose, analizuję każde słowo. Dobieram je odpowiednio, uważnie i boję się, że cokolwiek powiem sprawi Ci ból lub stanie się przyczyną, że znów Cię stracę.
I znów wracam do przeznaczenia.
Kolejny raz Bóg postawił Cię na mojej drodze. Spośród tak obszernego miejsca jakim jest nasz glob, musiałaś znaleźć się w tym samym miejscu i w tym samym czasie dokładnie tam gdzie ja.
Ale zasadnicze pytanie: czy wierzymy w przeznaczenie?
Czy może to tylko dziwny zbieg okoliczności?
Jedyną rzeczą, którą wiem na pewno to to, że nie chcę odchodzić. Nienawidzę siebie.
Wszystko się spieprzyło. Jestem dupkiem...
Tak samo jak Ty, oddaję Ci mój zeszyt. Uznałem, że powinnaś wiedzieć o wszystkim tym co tu napisałem.
Tak więc odchodzę, zostawiam Ciebie, Michaela i jestem pewny, że będę tego żałował.
Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie, na lepsze życie. A szczęście osiągniesz kiedy mnie nie będzie w pobliżu. Przepraszam też za wszystko. Za łzy, które przeze mnie wylałaś, za złości, smutki, żale. Dziękuję za te wszystkie wspólne chwile, które wiernie pozostaną w mojej pamięci. Życzę Ci również szczęścia na drodze, którą wybrałaś. Niech przeznaczenie prowadzi Cię do celu.


Żegnaj, Rosie!
Harry


P.S Kocham Cię.


Rose, która płakała przez cały ten czas, pozwoliła ciężkim łzom opaść na kartki. Nie mogła powstrzymać szlochu, który wstrząsnął jej ciałem.
A więc jednak mnie kocha - przeleciało jej przez myśl.
Zeszyt niepostrzeżenie zsunął jej się z kolan i upadł z łaskotem na podłogę.
- Straciłam go - szeptała. - Proszę wróć!
Zakryła twarz dłońmi i płakała. To było jedyną rzeczą jaką mogła zrobić w tej sytuacji.
Straciła poczucie czasu. Nie miała pojęcia ile tak trwała.
Ktoś wszedł do mieszkania.
Rose poderwała się niemal natychmiast mając nadzieję na powrót Harry'ego.
Ujrzała długie blond włosy i szeroki uśmiech, który po chwili zaczął się zmniejszać aż w końcu całkiem znikł.
- Rose...- zaczęła.
- Bonnie, możesz zostać z Michaelem? - spytała i nie czekając na odpowiedź wybiegła z mieszkania.
Dopiero kiedy stała przed kamienicą, zrozumiała, że nie wie co ma zrobić, gdzie iść. Wszystko co wiedziała to to, że została sama.
A ta świadomość powoli ją niszczyła i była powodem kolejnych porcji łez na policzkach.
Upadła na kolana, zderzając się z twardym chodnikiem.
Dla postronnego świadka mogło by się wydawać, że ma do czynienia z wariatką, ale to była tylko załamana Rose.
Nie przeszkadzał jej nawet deszcz, który właśnie zaczął padać. Łzy mieszały się z kroplami deszczu. A ona nic już nie mogła poradzić na ból, rozsadzający jej serce. Było jej już obojętne co z nią się stanie.
Przejeżdżające samochody były niczym, ale kiedy usłyszała dźwięk zatrzymującego się auta, automatycznie podniosła głowę.
I oto kiedy traciła nadzieję, stał przed nią ten, przez którego się załamała.
Natychmiast wstała na nogi i tak jak on wpatrywała się z cholernie poplątanymi uczuciami.
On zrobił pierwszy, niepewny krok. Ona zrobiła to samo. A chwilę później oboje biegli ku sobie.
Wpadli sobie w ramiona, tak jakby nie widzieli się pół życia.
Kolejny raz tego dnia Rose płakała, ale tym razem miała wsparcie.
Harry odsunął się odrobinę, złapał w dłonie jej twarz wciąż mokrą od łez i zaatakował jej usta. A czas jakby się wtedy zatrzymał. Był to pocałunek żarliwy, zachłanny, długo oczekiwany. Wyrażał cały ból, tęsknotę, smutek i żal.
Kiedy zabrało im oddechu, odsunęli się od siebie, a Rose znowu wtuliła się w jego klatkę piersiową.
- Nie chcę żebyś odchodził - powiedziała głosem stłumionym przez szloch i przytuliła się mocniej do niego.
- Nie odejdę.
- Obiecujesz? Obiecujesz, że już nigdy mnie nie zostawisz?
- Obiecuję, bo za bardzo cię kocham żeby odejść.
- Ja też cię kocham, Harry - szepnęła.
- Now you were standing there right in front of me... - chłopak zaczął śpiewać jej do ucha piosenkę.
Jego delikatny głos był jedyną muzyką jaką chciała słyszeć przez resztę życia.
Tulił ją, wycierał łzy, przepędzał całe cierpienie, dawał miłość.
To było ich przeznaczenie. Byli razem. Teraz nic innego nie miało znaczenia. I byli pewni, że już nic ich nie rozłączy, bo miłość, która kwitła między nimi była prawdziwa. A cały ten bałagan został zapisany o wiele wcześniej, żeby oboje zrozumieli, że zostali stworzeni tylko dla siebie.


KONIEC


*The Fray - Never Say Never


________________________________________


TO JUŻ KONIEC. NIE WIERZĘ. TAK TRUDNO BYŁO MI TO NAPISAĆ. WSZYSTKO PRZEZ TĄ ŚWIADOMOŚĆ, ŻE TO KONIEC. PRZEZ TEN CZAS TAK BARDO ZŻYŁAM SIĘ Z ROSE. PRZEŻYWAŁAM Z NIĄ WSZYSTKO. SMUTKI RADOŚCI. BYŁA MOJĄ PRZYJACIÓŁKĄ, A TERAZ SIĘ ROZSTAJEMY.
COŻ, CHYBA NIE MYŚLAŁYŚCIE, ŻE TO OPOWIADANIE SKOŃCZY SIĘ ŹLE, CO? :)
OD SAMEGO POCZĄTKU MIAŁOBYĆ SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE I OTO JEST :3
PRZYZNAM SIĘ, ŻE SAMA SIĘ WZRUSZYŁAM NA KOŃCÓWCE. A PIOSENKA, KTÓRĄ NAGRAŁ HARRY TAK IDEALNIE MI TUTAJ PASOWAŁA.


CHCIAŁABYM WAM WSZYSTKIM PODZIĘKOWAĆ. ZA KOMENTARZE, WYŚWIETLENIA, POCHWAŁY, KRYTYKĘ I ZA TO ŻE CZYTALIŚCIE I BYLIŚCIE ZE MNĄ PRZEZ CAŁY TEN CZAS. KOCHAM WAS.


JEŚLI CHODZI O NOWEGO BLOGA. CÓŻ, NIE PLANOWAŁAM ŻADNEGO DŁUŻSZEGO OPOWIADANIA.
ALE WKRÓTCE PEWNIE ZAŁOŻĘ NOWEGO BLOGA, W KTÓRYM BĘDĘ PUBLIKOWAĆ KRÓTKIE, JEDNOWĄTKOWE OPOWIADANIA, NIE WIEM JESZCZE KIEDY, ALE JEŚLI JESTEŚCIE ZAINTERESOWANI PODAJCIE W KOMENTARZACH JAKIŚ KONTAKT DO SIEBIE ŻEBYM MOGŁA WAS POINFORMOWAĆ, DOBRZE?


MIŁO BY BYŁO GDYBYŚCIE OSTATECZNIE WYRAZIŁY OPINIE O CAŁYM TYM OPOWIADANIU.


KOCHAM WAS I DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO
WASZA MAJA :** <3