Rosemary Barrett właśnie zamykała sklep muzyczny, po skończonym dniu w pracy. Zegary wybiły dopiero czwartą godzinę. Z jej czarnej torebki dochodził dźwięk telefonu. Rose westchnęła. Grzebała w torbie, ale ciężko było jej cokolwiek znaleźć.
- Jest - szepnęła do siebie i chwyciła pewnie urządzenie do ręki. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Justina. Uśmiechnęła się i odebrała połączenie.
- Cześć Mary - usłyszała jego radosny głos. Była pewna, że w tej chwili uśmiecha się szeroko
- Cześć Justin. Chciałeś coś? - spytała, choć dobrze wiedziała, że w każdy poniedziałek spotykają się w kawiarni na cappucino i ciastko.
- Zawsze muszę ci przypominać?- zaśmiał się
- Mam za dużo na głowie- usprawiedliwiała się - Przecież wiesz - dodała z lekkim udręczeniem
- Nie daj się prosić. Po za tym już na ciebie czekam
Rose szła w stronę kawiarni rozglądając się na boki. Kolejny raz westchnęła i poprawiła telefon, który trzymała przy uchu.
- Bonnie mnie zabije - powiedziała, wspominając kwaśną minę przyjaciółki kiedy zostawiała ją samą na zbyt długo. Mimowolnie się uśmiechnęła.
- Bez ciebie by sobie nie poradziła - odpowiedział jej chłopak
Stanęła przed dużym szyldem kawiarni "Blue Rose" i pewnie pchnęła drzwi.
- Mogłeś chociaż ubrać czapkę. Wiosna tego roku nie jest dosyć ciepła - zagadnęła widząc ciemną czuprynę Justina.
Chłopak odwrócił się i zobaczył Rosemary. Uśmiechnął się do niej szeroko i pomachał jej radośnie. Dziewczyna zakończyła połączenie i włożyła telefon do torebki. Z uśmiechem skierowała się do stolika,przy którym siedział jej przyjaciel. Jus wstał i przytulił ją na przywitanie.
Rosie zdjęła z siebie płaszczyk i wełnianą czapkę po czym usiadła przy stoliku na przeciw niego. Justin podsunął jej cappucino i szarlotkę
- Zamówiłem ci to co zawsze
- Dziękuję - uśmiechnęła się i niemal natychmiast popiła łyk napoju, choć wiedziała, że jest zbyt gorący
- Nawet nie wiedziałeś czy przyjdę
- Zawsze przychodzisz i zawsze się ze mną droczysz - powiedział
- Nie zawsze - zaprzeczyła i przystąpiła do jedzenia ciasta
- Dosyć często - uśmiechnął się
- Przepraszam Cię - powiedziała ze skruchą po chwili ciszy
- Za co? - spojrzał na nią tymi swoimi orzechowymi oczami z lekkim zdezorientowaniem. Pamiętała ich pierwsze spotkanie i jego przerażony wzrok. Teraz kiedy to wspomina tamta sytuacja wydaje się zabawna, ale wtedy nie było im do śmiechu. Justin spotkał ją w supermarkecie i pewnie nie zwróciłby na nią większej uwagi gdyby nie jej krzyk. Wyglądała wtedy jakby za chwilę miała rodzić. A ona pewnie w innych okolicznościach poprosiłaby go o autograf, jednak potrzebowała jego pomocy. Oddychała ciężko, trzymając się za pokaźnych rozmiarów brzuch. Cichym głosem poprosiła go żeby zadzwonił po pogotowie. Jednak Justin wiedział, że karetki w Los Angeles nie docierają zbyt szybko. Oprócz tego nie wiedział na jakiej ulicy się znajdują. Wziął ją za rękę i niemal błagając ją żeby oddychała głęboko, zaprowadził ją ku wyjściu ze sklepu. W tym samym czasie odeszły jej wody płodowe. Justin szybko wziął ją na ręce chociaż trudno było mu podnieść ciężarną kobietę.Ciężko dysząc włożył ją do swojego samochodu na tylne siedzenie i biegiem wsiadł do samochodu."Wytrzymaj tylko trochę"- powiedział i z piskiem opon odjechał spod marketu. Jechał najszybciej jak tylko mógł. Dotarli do szpitala w pięć minut, które były dla niego męczarnią, bo wciąż musiał wysłuchiwać odgłosów bólu Rosemary. Nie wiedział zbyt wiele o fazach porodu, ale domyślał się, że dziewczyna ma skurcze przedporodowe.
Szybko wyszedł z samochodu i pomógł wysiąść dziewczynie. Następnie wziął ją na ręce i zaniósł ją aż do głównego korytarza w szpitalu. Kiedy pielęgniarki zabrały ją na porodówkę Justin usiadł przed pomieszczeniem i czekał. Czekał, choć nie musiał tu wcale być. Czas mu się dłużył aż nieoczekiwanie zasnął. Obudziła go pielęgniarka. Pozwolono mu zobaczyć się z Rosemary i właśnie tam, na tej porodówce zaczęła się ich przyjaźń.
- Mary, żyjesz? - spytał zaniepokojony jej milczeniem
Dziewczyna ocknęła się i uśmiechnęła się delikatnie, odrzucając na bok wspomnienia.
- Przepraszam Cię, że nie mam dla ciebie żadnej piosenki. Ostatnio mi coś nie idzie, bo nic nie umiem stworzyć- westchnęła i popiła cappucino
- Nie musisz się spieszyć, przecież nie nagrałem jeszcze tych trzech poprzednich, które mi napisałaś - powiedział i uśmiechnął się pocieszająco - Po za tym nie piszesz sama piosenek na mój nowy album. Sam też pewnie coś naskrobie choć z trudem mi to wychodzi
- Mogłabym ci ewentualnie coś dać z moich starych piosenek - powiedziałam w zamyśleniu
- Rosie...- zaczął
Zawsze tak się do niej zwracał kiedy mówił coś co może ją zdenerwować
- Tylko nie Rosie - powiedziała lekko spochmurniała, słysząc zdrobnienie imienia, które zarezerwowane było jedynie dla Harry'ego. Przez tak długi czas pozostał w jej sercu w nienaruszonym stanie. Jak przez mgłę wspominała jego uśmiech a przy nim dołeczki w policzkach oraz intensywność jego zielonych tęczówek, które były dla niej jedynym azylem.
- Dlaczego nigdy nie możemy mówić do ciebie Rosie ani Rose?- spytał lekko rozdrażniony. Zawsze miał do niej o to pretensje. Wiedział, że Mary nie bardzo do niej pasuje, ale przystawał na to pod jej namową.
Rosemary spojrzała gdzieś za szybę kawiarni myślami uciekając do wspomnień sprzed półtora roku. Justina zawsze drażniła jej zaduma. Dobrze wiedział, że myślała o jej wcześniejszym życiu, o którym on nie miał pojęcia, mimo iż byli przyjaciółmi. Właściwie nikt z jej znajomych nie wiedział o niej zbyt wiele. Ani o jej rodzinie, przyjaciołach, przygodach a przede wszystkim o jej życiu towarzyskim.
- Rosie - szepnęła cicho, ledwie słyszalnie, po czym upiła łyk zimnego już napoju
- Nie chcę rozmawiać o mojej przeszłości. Mary, to jest moje nowe imię. Zaczęłam nowe życie. Straciłam stare zaraz po ucieczce z Londynu- powiedziała nieprzytomnym wzrokiem, takim jak zawsze kiedy wspominała o przeszłości. Justinowi wydało się, że zobaczył ten błysk w oku świadczący o tym, że Rose za chwilę się rozpłacze. Nie bez powodu widok ten ścisnął mu serce. Rose nie była mu obojętna. Przykrył jej dłoń swoją, tym samym sygnalizując, że ona zawsze może na niego liczyć. Przykro mu jednak było, że Rosemary nigdy mu nie powiedziała o przeszłości, a gdy cokolwiek o tym wspominał ona zawsze go zbywała.
Dziewczynę rozbudził dotyk jego dłoni. Uśmiechnęła się do niego, choć oboje wiedzieli, że uśmiech ten nie jest wcale szczery.
- Co znowu zrobiłeś? - westchnęła i przyjrzała mu się bacznie
- A czy ja zawsze muszę coś robić? - spytał wyraźnie rozbawiony jej zachowaniem, rozładowując atmosferę
- A nie jest tak? - uśmiechnęła się tym razem jednak bez cienia smutku
- Może tak, może nie
- Więc? - nalegała
- Poleciłem cię mojemu dobremu znajomemu. No wiesz, żebyś napisała kilka piosenek - powiedział i spojrzał na nią niepewny jej reakcji
- Justin, ale wiesz ile mam na głowie, to nie jest takie proste samotnie wychowywać syna, pracować na pół etatu w sklepie muzycznym i do tego pisać piosenki - powiedziała z wyrzutem żywo gestykulując rękami
- Przecież masz Bonnie i mnie - powiedział i kolejny raz wziął ją za rękę żeby dodać jej otuchy - zawsze ci pomożemy, przecież zawsze znajdzie się ktoś kto zaopiekuje się Michaelem
- Nie mogę was tak przecież wykorzystywać. Kto wie jak długo będziecie chcieli mi pomagać- odezwała się i zabrała dłoń z jego uścisku
- Czy ty właśnie zwątpiłaś w naszą przyjaźń? - spytał lekko zdenerwowany
- Nie, Justin - tym razem to ona wzięła go za rękę - Nie, po prostu boję się, że zostanę na lodzie. Wiem, że trudno ze mną wytrzymać
Justin rozpogodził się trochę i uśmiechnął się pokrzepiająco
- Po prostu uwierz w siebie. Będzie dobrze
Rose wyszeptała ciche "dziękuję" i dopiła resztę cappucino
- Więc jak, zgadzasz się? - spytał po chwili
- Justin...-powiedziała ostrzegawczo sygnalizując mu, że wchodzi na teren minowy
- Co? Mogłabyś rzucić tę pracę w sklepie muzycznym w cholerę. Miałabyś więcej czasu dla Michaela. Przecież płacę ci za piosenki, które dla mnie piszesz i to nie małe pieniądze -powiedział - teraz przytrafia ci się nowa szansa. Możesz zabłysnąć jako pisarka tekstów piosenek.
- Nie mogę rzucić tej pracy. Pani Spring mnie potrzebuje. W tym sklepie pracuje tylko ja i Bonnie na zmianę, gdybym odeszła, Bonnie zostałaby sama. Sam wiesz, że nie mogą znaleźć pracowników - westchnęła i spojrzała przez okno
- Dobra, rozumiem. Nie będę naciskał. Chciałem tylko powiedzieć, że w końcu robisz, to co naprawdę lubisz. Piszesz piosenki dla artystów. Przestań odpychać tę pracę.
- Wiem, ale boję się, że nie dam rady z tym wszystkim. Sama wychowuję Micky'ego. Nie podołam - westchnęła. Zastanawiała się jakby to było wychowywać go wraz z jego ojcem. W głębi duszy pragnęła tak żyć. Kochała Michaela. W końcu był synem jej największej miłości. Tak naprawdę nikt nie znał ojca małego chłopca. Nikt oprócz Rose.
- Dasz radę- zapewniał ją - Ja w ciebie wierzę
Rose uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć i na Bonnie oczywiście. Cieszyła się, że poznała kogoś tak rozchwytywanego jak Justin Bieber. Jeszcze większą jej radością było to, że stał się jej przyjacielem i pomógł spełnić marzenie związane z pisaniem tekstów piosenek, a ona właśnie odrzucała pracę jakiegoś, z pewnością dobrego artysty.
- Powiesz mi chociaż dla kogo bym pracowała gdybym się zgodziła - zagadnęła zainteresowana
- A zgadzasz się? - spytał rozradowany
- Tego nie powiedziałam - uśmiechnęła się widząc przebłysk satysfakcji w jego spojrzeniu
- Nie. Nie powiem ci - odwzajemnił figlarny uśmiech, wyraźnie się z nią drocząc
- A gdybym się zgodziła?
- Też nie. To niespodzianka
- No dobrze. Zastanowię się - powiedziała -Ale tymczasem muszę wracać do mojego synka, pewnie już stęsknił się za mamą, a jego niania opowiada mu jaką jestem wyrodną matką zostawiając go samego z tak niecierpliwą kobietą- dodała z nutą rozbawienia
- Racja. Bonnie jest bardzo niecierpliwa - przyznał mi rację Justin - odwiozę cię - dodał
Szybko narzucił na siebie skórzaną kurtkę i poszedł zapłacić za kawę i ciastka. Rose w tym czasie ubrała płaszczyk i razem wyszli z "Blue Rose".
Dziewczyna wsiadła do jego samochodu i zapięła pas.
- Proszę cię, tylko nie jedź zbyt szybko. Raz ci tylko pozwoliłam, ale to był nagły przypadek- powiedziała już do siedzącego przed kierownicą Justina
- Spokojna głowa. Wtedy nie chciałem żeby Micky przyszedł na świat w moim aucie. Na ogół jeżdżę dosyć wolno - uśmiechnął się figlarnie
- Jasne - powiedziała Rose z nutą ironii
- Wątpisz we mnie?
- W tej kwestii to chyba oczywiste- uniosła brew do góry, rozbawiona jego drobnymi kłamstewkami
- Jedź już. Bonnie mnie zabije
- Ile razy będziesz powtarzać, że twoja własna przyjaciółka cię zabije?- spytał jednocześnie odpalając silnik
- Jak myślisz? Wybierze dla mnie szybką i bezbolesną śmierć czy raczej umrę w męczarniach? - odezwała się i wraz z Justiem wybuchła śmiechem
Resztę podróży przemilczeli, a że kawiarnia nie była zbyt oddalona od miejsca zamieszkania Rose, ta cisza ich nie męczyła.
Justin co jakiś czas spoglądał na zamyśloną twarz Rose. Zastanawiał się dlaczego kiedy Mary z nikim nie rozmawia jest tak bardzo pogrążona w swoim świecie. Zdumiewające było to, jak bardzo potrafiła się zanurzyć w przeszłości. Najbardziej frustrująca była ta niewiedza o jej punkcie rozmyślań. Chwilami tak bardzo była męcząca ta tajemniczość jej przyjaciółki, z którą nic, a nic nie mógł zrobić.
Zatrzymali się przed niewielką kamienicą, którą wynajmowała dziewczyna. Justin spojrzał na Rose przenikliwym wzrokiem jak gdyby chciał odczytać jej myśli.
- Wejdziesz? - spytała
- Nie. Lepiej pojadę, bo pewnie masz już mnie dość na dzisiaj - uśmiechnął się do niej
- Właściwie to mógłbyś odwieść Bonnie, jeśli chcesz się jeszcze przydać - powiedziała i uderzyła go lekko w bok
- To się nazywa wyzysk człowieka przez człowieka - zaśmiał się
- Dzięki. Jesteś kochany - zaświergotała i zbuziała jego mięciutki policzek wywołując u niego niezmierzoną choć skrytą radość.
- Ale ja się wcale nie zgodziłem - powiedział lekko się z nią drocząc
- Tak, tak, też cię kocham- zaśmiała się i wyszła z samochodu zamykając głośno drzwi. Pomachała mu jeszcze zanim weszła do klatki schodowej. Justin odmachał jej z uśmiechem na twarzy odprowadzając ją wzrokiem.
- Ona jest niesamowita - powiedział do siebie i oparł głowę o siedzenie na samo wspomnienie o dziewczynie.
Rose wbiegła po schodach na drugie piętro, nie mogąc doczekać się spotkania ze swoim małym synkiem.
- Jestem - zawołała radośnie wchodząc do mieszkania
- No nareszcie - usłyszała z głębi domu niecierpliwy odgłos swojej przyjaciółki. Zaśmiała się w duchu i szybko ściągnęła buty.
Szybko znalazła się w pokoju gdzie Micky siedział z Bonnie na dywanie potrząsając grzechotką
- Cześć mój mały szkrabie - powiedziała swoim śmiesznym, dziecinnym głosem, którego zawsze używała rozmawiając z małym chłopcem
- Stęskniłeś się za mamą? - spytała i wzięła go na ręce przytulając go do siebie - Bo mamusia tęskniła - powiedziała huśtając w powietrzu chłopca co wywołało u niego śmiech. Włożyła go do drewnianego łóżeczka i wręczyła mu grzechotkę, która upadła mu na podłogę. Zdjęła płaszczyk i czapkę.
- Grzeczny dzisiaj był? - spytała
- Trochę marudził przy jedzeniu, ale nie było źle - odpowiedziała Bonnie
- Załatwiłam ci podwózkę. Justin czeka przed kamienicą- zakomunikowałam
- Znowu byliście w "Blue Rose"? - spytała choć znała odpowiedź
- Tak. Dziękuję, że zgodziłaś się nim zaopiekować - uśmiechnęła się i pocałowała Bonnie w policzek - Jesteś kochana
- Wiem- zaśmiała się - Cześć Micky - pogłaskała go po głowie i udała się do korytarza po kurtkę.
- Cześć Mary - pożegnała się i wyszła.
- Czas na kąpiel szkrabie - Rose uśmiechnęła się do chłopca i wyciągnęła go z łóżeczka żeby zanieść go do łazienki
Noc już zapadła na dobre. Michael już dawno smacznie spał w swoim łóżeczku.
Rose rozczesywała swoje włosy, które po ucieczce z Londynu przefarbowała na czarno. Zaczęły się już powoli kręcić. Trudno było utrzymać je proste przez cały dzień. Bolało ją, że musi się tak maskować. Wymieniła też swoje stare okulary na szkła kontaktowe z zielonymi tęczówkami. Teraz patrzała w lustro na swoje smutne, niebieskie oczy. Dotknęła dłońmi swojego zeszytu, w którym opisywała swoje dni po ucieczce. Nie była pewna czy chce dzisiaj cokolwiek napisać. Ostatecznie zostawiła go i położyła się do łóżka z nadzieją, że Michael da jej chociaż odrobinę dłużej pospać.
______________________________________
Napisałam już ten rozdział w niedziele, ale jakoś nie miałam chwili żeby dodać.
Tak. Michael to synek Rose i Harry'ego przejrzałyście mnie :D
W tej części nie będę pisać tak na luzie jak w CWWKOC. Tutaj chcę zrobić wszystko tak poważnie. Jak w książce. Chodzi mi tu o styl.
Mam już napisane trochę do 2 rozdziału, ale nie wiem kiedy dodam. Może w weekend, może dalej.
+ zaktualizowałam zakładkę "Bohaterowie"
See You Soon ♥
Majka
swietny rozdzial :) na poczatku troche sie pogubilam, ale chyba juz to rozpracowalam x czekam na nexta i mam prosbe, zebys zajrzala na mojego bloga, jesli masz ochote zapraszam do siebie.... pomozcie mi przebrnac przez moje poczatki :( http://ifindyourlips.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJustin ? :O
OdpowiedzUsuńRose i Harry mają dziecko :O ?
Jesteś niesamowita! <3
Z niecierpliwością czekam na nowy *.*
ja r,ownież na początku się pogubiłam, ale udało mi się to ogarnąć. Chyba rozpracowałam już kim jest ,,tajemniczy wokalista" i jeśli moje podejrzenia są słuszne to zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńjesteś świetna
Już się nie mogę doczekać ich spotkania, pewnie Harry jej nie rozpozna, ale Rose na pewno :)
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO.o Ja chcę już 2 rozdział!!!!!!!!!!!!!!! To się nie dzieję !!! JAk ja wytrzymam do weekendu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham to opowiadanie !!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 Zapraszam do siebie : http://livewhilewereyoung-welove1d.blogspot.com/
Łołołołołołołołooooooo!!!!!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle kiedy tylko widzę rozdział u Cb rzucam wszystko (w tym wypadku naukę do jutrzejszego testu z fizyki, który teraz pewnie przez Cb obleję xd) i czyyyyyytam!!!!
Kurka, kurka, kuuuuurka!!!! Ale żeś dała do pieca z tym rozdziałem! :D
Muszę sb wszystko poukładać:
1. Rose ma dziecko O___o i to z Harrym :O
2. Justin to jej przyjaciel.... ^^
3. Ma przyjaciółkę.... to mnie trochę zdziwiło bo w końcu kiedyś bardzo ciężko było jej nawiązywać nowe znajomości... Ale jak widać nasza Rosie/ Mary się zmieniła :)
4. Rozwija swój talent pisarski hmm...
Bardzo sprytnie sobie to wszystko obmyśliłaś, kochana :3
Coś podejrzewam, że Rosemary będzie pisać piosenkę dla 1D ;)
Noo... ale wszystko okaże się (MIEJMY NADZIEJĘ) niedługo ;P
No i jeszcze cooś:
Nie wiem czy nazwa kawiarni była przypadkowa czy zamierzona, ale chcę abyś wiedziała, że kiedy ją czytałam zrobiło mi się bardzo ciepło na serduchu :)
I dziękuję! <3
A! I jeszcze dziękuję, że dzięki temu taak cuuuuuudownemu rozdziałowi poprawiłaś mi diametralnie humor :)
Czeeeeeeeeeeekam na następny!!!!
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)
Czemu ja nie potrafię po prostu napisać "Super rozdział!"? xD
Usuńmi to mówisz? xd
UsuńEkhmmm no po tym rozdziale nie wiem co napisać, po prostu jestem pod ogromnym wrażeniem więc mój komentarz chyba będzie wyglądać chaotycznie. Czyli zacznę od końca potem początek, potem znowu środek, bo po prostu dużo się działo więc muszę to wszystko tutaj zmieścić XD Więc wybacz mi, jeśli to wszystko będzie takie chaotyczne... Wchodzę sobie, patrzę, dodałaś rozdział. No więc sobie wchodzę, czytam i wszystko wydaje się takie inne... Po prostu tyle rzeczy się wyjaśniło, okazało, że do teraz tego nie ogarniam, ale co mi się dziwić? Wszyscy mówią, że wariat ze mnie, ja w to nie wnikam. Ja myślałam, chyba jak każdy inny, że Micky będzie dorosły. Czyli będzie albo przyjacielem lub może chłopakiem, a tu wszystko na odwrót. I to jest właśnie świetne, bo piszesz tak, że po prostu jakby to opisać? Nie wiem... Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zaskakujesz i to pozytywnie oczywiście. Sprawdziłam zakładkę bohaterowie i Micky jest po prostu śliczny, taki bobasek XD No i dodałaś jeszcze Justina Biebera, nawet ostatnio zaczęłam go lubić więc jest spoko ;) Jak widać Justin przyjaźni się z Rosie, nie będę pisać Marry, po prostu Rosie lepiej brzmi.. No więc Justin przyjaźni się z Rosie... Rosie widzi w nim przyjaciela, a on? Ciekawe.. No i wdać, że Rosie nie zapomniała o Harrym, nadal o nim pamięta, mimo iż minęło półtora roku, jak dobrze przeczytałam. To dobrze wskazuje. Ciekawe co u chłopaków.. Proszę, nie męcz Hazzy... On się tam biedny zabije, nie wytrzyma. Ale wracając do Rosie- zmieniła wygląd, czyli włosy wyprostowane, pomalowane na czarny no i zamiast swoich okularów ma soczewki, dzięki czemu jej oczy są niebieski. Ciekawe czy jakby spotkała 1D to by ją rozpoznali... A jeśli chodzi o pisanie tekstów do kogoś to mam pomysł... Justin chce żeby to była niespodzianka.. No więc może.. Ten ktoś, albo ktosie będą niespodziewani czyli One Direction lub ... nie wiem ktoXD No bo po prostu zżera mnie ciekawość kiedy się zobaczą... Wiem, nie można przyspieszać akcji, bo to wszystko później traci sense, czytelnik musi poczuć trochę adrenaliny i bla bla bla, ale ja po prostu nie wytrzymuję. Ciekawość pierwszy stopień do piekła,a może do wiedzy?XD Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.. No i jeszcze jedno- jak zwykle zapomniałam gdzieś w środku dodać jednego zdania więc napiszę teraz; widać, że Rosie się już tam udomowiła, bo ma przyjaciółkę Bonnie, Justina, pracę.. To dobrze..
OdpowiedzUsuńWięc czekam na NN
Po prostu uwielbiam Twoje opowiadanie, po prostu kocham, masz wielki talent, ale to zapewne już wiesz ;)
Pozdrawiam
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Jestem w wielkim szoku . Nie spodziewałam się tego , brak mi słów .
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! *.* Jesteś genialna dziewczyno!
OdpowiedzUsuńNa początku przepraszam, że tak późno i że nie skomentowałam poprzedniego. Wybacz.
Prologiem mnie bardzo zaciekawiłaś i zaintrygowałaś. Kurczę, nie spodziewałam się, że Harry aż tak to przeżyje. Taka jego dużo wrażliwsza i czulsza strona :3 Love it! <3
A tutaj już Rosie. Albo raczej Mary. Nie wiem już sama jak mam ją określać. Dziecko. Ona ma z Hazzusiem dziecko! *_____* No nie wierzę! Nawet nie wiesz jak się cieszę i jakiego u mnie spowodowałaś tym faktem smajla :D Ach... ^.^
Pieprzyć Justina, Bonnie, panią Spring, sklep muzyczny... Wszystko! Rosie, Harry i Michael ^.^
No, teraz tylko Loczuś ma się tu przypałętać, spotkać Rose, a ona padnie mu w ramiona, on przytuli ją mocno bojąc się stracić ją ponownie. Pogadają sobie, przedstawienie tatusia i synka i będzie happy.
I nawet nie waż się mi teraz powiedzieć, że nie będzie happy, bo wyrywając mnie z błogiego szczęścia porywasz się na duże ryzyko. Nie radzę! :D
So, do kolejnego :*
Jestem tu pierwszy raz i chce zostać ! !
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie , niesamowicie , idealnie itp . itd . :D
Pomysł świetny i wgl całość to jak piszesz . . Z taka lekkoscią i łatwością . :)
Czekam na nastepny :0 z niecierpliwoscią :**
Kocham Cię za to opowiadanie < 3 3
Jesli możesz wpadnij do mnie i ocen moje wypociny swoim fachowym okiem , to dla mnie ważne :** Dziękuje juz z góry :]
http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com/
Ściskam bardzo , bardzo mocno i życze weny ^^ < 3 3
Jedno słowo "Genialne".
OdpowiedzUsuńTwoja fanka czekająca z niecierpliwością na 2 rozdział !
Heartache Flips My World Around < the best blog which I've never seen >Your Big fun
OdpowiedzUsuńDOBRA, MAM TO WSZYSTKO GDZIEŚ, ZROBIĘ WSZYSTKIM NA ZŁOŚĆ I NAPISZĘ TEN PIE*RZONY KOMENTARZ!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam. Mam dzisiaj doła, a jutro klasówkę z niemieckiego, do której NIC nie umiem. Matko, ja tego nie ogarniam. Nie chcę iść spać, nie chcę jutra, nie chcę Ci zaśmiecać bloga moim użalaniem się nad sobą, nie chcę mieć doła, nic nie chcę.
Tak więc rozdział mi się podobał... hm, na początku ciężko mi była załapać. Czyli Rose pracuje w ten knajpie, ma synka Michaela, a jego ojcem jest Louis, z którym spędziła tamtą noc, jednak się wyprowadziła. Teraz jej przyjaciółmi są Bonnie i Justin. Dla Justina pisze piosenki. Twarda babka, nie ma co. Pisze, pracuje, wychowuje SAMOTNIE syna... niezłe jej życie zgotowałaś! Będzie mi trudno się przestawić i mówić na nią Mary, więc nie miej mi za złe, jeśli odruchowo napiszę Rose, bo... no wiesz, przyzwyczajenie. No ale dobra, trzeba się przyzwyczaić od nowa!
Hm, co by tu napisać. Może coś o bohaterach? Lubię Justina. Podoba mi się w nim jego troska o Rose (nie, jednak nie przestanę na nią tak mówić, wybacz). Widać, że chłopak się martwi, że przyjaciółka nic nie chce mu mówić i jest taka zamknięta. Szkoda, że Rose się zamyka, bo w ten sposób nigdy nie staną się prawdziwymi przyjaciółmi i zawsze będzie między nimi jakaś bariera, której nie będą mogli przebyć. Chyba, że Rose w końcu się przełamie, jednak wiadomo, że nie jest to dla niej łatwe. Wiesz, teraz jak o tym myślę, to staram się wczuć w sytuację zarówno jednej, jak i drugiej strony. Sama zobacz. Justin się martwi, bo w końcu przyjaciel to przyjaciel i wiem, jakie to uczucie, gdy masz świadomość, że nigdy nie poznasz go całkowicie. To smutne, bo myślisz, że Ci nie ufa, a w rzeczywistości nie zawsze jest to prawda. To może być strach, albo po prostu coś w rodzaju... niemocy? Nie, czekaj... no wiesz o co chodzi. Że nie możesz się przełamać. To jest takie koszmarne uczucie. Wiem, bo jest to po części związane z moim dołem :/ A Rose... no cóż, ona na pewno chce mu wszystko powiedzieć, bo nie chce go ranić. Wie, że go to boli, jednak... nie może. Powstrzymuje ją taka myśl, że on jej nie zrozumie. I to chyba w sumie prawda, bo skoro Justin nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, to jak miałby ją zrozumieć? Dla Rose problem może również stanowić obawa przed wyśmianiem. Przed tym, że Justin powie coś w stylu "nie wygłupiaj się, przecież to nic takiego, ja w tym nie widzę żadnego problemu, dramatyzujesz". Nie wiem, czy moje podejrzenia są słuszne i czy dobrze interpretuję zachowania i psychikę bohaterów, ale takie są moje odczucia. Pewnie za bardzo biorę to do siebie i za bardzo porównuję do własnego życia, ale tak mi najłatwiej się wczuć i jakoś tak... pomagam samej sobie? Hm, nie wiem. No nieważne.
Dobra, powiedziałam o przyjaciołach, to teraz może coś o jej synku. Michale wydaje mi się być oczkiem w głowie Rose. Taki jej prywatny skarb. Wiem, że jej ciężko - wychowywanie dziecka nie jest rzeczą łatwą - ale wierzę, że wszystko ułoży się jak najlepiej. Mam nadzieję, że gdy Mike trochę podrośnie będzie mógł spotkać swojego biologicznego ojca. Myślę, że to bardzo ważne zarówno dla dziecka, jak i samego Harry'ego. Nie wiem (i wcale nie żałuję) jak to jest żyć w rozbitej rodzinie, ale z pewnością nie należy to do rzeczy łatwych (nie wiem, czy można to nazwać rzeczą, ale mniejsza). Jednak ja - jako bądź co bądź optymistka - znalazłam również pozytyw całej sytuacji. Mike urodził się już po tym, jak Rose odeszła od Harry'ego. Gdyby ona z Hazzą związali się ze względu na dziecko powstałby tylko toksyczny związek, który prędzej przy później skończyłby się rozwodem (przyjmując, że doszłoby do małżeństwa). A jeśli w tym czasie Mike byłby w wieku szkolnym (podstawówka-gimnazjum) to rozwód odbiłby się na nim bardziej, niż teraz odbija się brak ojca. Nie chcę przez to powiedzieć, że gdyby rozwód nastąpił w wieku licealnym czy dalej, to byłoby dobrze, albo że dziecko by się nie przejęło. Nie. Chcę raczej powiedzieć, że w podstawówce - czy nawet w przedszkolu - dziecko nie ma jeszcze pojęcia o tym, czym jest miłość, rozwód, małżeństwo i takie sprawy. W gimnazjum zaczyna się okres dojrzewania i tym bardziej wszystko się odbija na dziecku. W liceum Mike chyba poradziłby z tym sobie lepiej, choć wcale nie twierdzę, ze jest to łatwe. Nie wiem nawet o czym mówię. Rozwód, małżeństwo? Chyba jestem zmęczona... przepraszam.
UsuńCoś jeszcze chciałam dodać... ach, wiem! Rose i jej pisanie! Mam nadzieję, że uda jej się napisać kilka piosenek i zrobić coś z nimi, co przybliży ją do spotkania One Direction. Albo wiesz, żeby po prostu pisała i jakoś na tym zarabiała. W sensie, że trochę więcej zarabiała niż zwykle. Rozumiesz? Nie wiem czy rozumiesz, bo nie umiem tłumaczyć, ale mniejsza. Po prostu chcę, żeby była szczęśliwa, żeby niczego jej nie brakowało, żeby nie była taka smutna i przybita ciągle. Albo żeby się w końcu przed kimś tak całkowicie otworzyła oprócz Harry'ego. Jestem bardzo ciekawa co dla niej zaplanowałaś. W głowie mam kilka wersji, ale czy mnie zaskoczysz? Nie wiem. I tak będę zadowolona. Tylko wiesz, nie katuj jej zbytnio, bo wiele dziewczyna przyszła już w życiu, starczy jej (aż nie wierzę, że to mówię, bo to ja zawsze jestem tą sadystką, która najchętniej pozabijałaby wszystkich, no ale dobra).
To chyba koniec mojego monologu xd cieszysz się? Już Cię nie zamęczam więcej. Haha, nawet sobie nie wyobrażasz, jak pisanie takiego komentarza rozluźnia. Normalnie czuję się tak, jakbym miała tą jutrzejszą klasówkę z niemca napisać na piątkę (co najmniej!), a moje problemy odpłynęły w siną dal. A wiesz, czyja to zasługa? Twoja i Twojego talentu. Twoje opowiadanie jest niesamowite i życzę Ci, żeby osiągnęło tak ogromny sukces jak CWWKOF, bo naprawdę masz wielki talent, który musisz rozwijać, kochana ♥ Dziękuję, że publikujesz swoją twórczość, bo mogę ją czytać i wyrażać swoją opinię, co sprawia mi wielką przyjemność i - jak już mówiłam - rozluźnia. Kocham.
Ja już chyba kończę. Bo zaraz jedenasta, a ja chcę się jeszcze wyspać. Nie potrafię spać po cztery godziny dziennie jak niektórzy xd
Pozdrawiam!
Martyna xxx
Uwielbiam czytać komentarze :) Potrafisz wszystko tak ująć . Wyrażasz swoje zdanie i to w taki wspaniały sposób. Nie martw się Justin i Bonnie będą na nią mówić Mary. Rose jej lepiej pasuję i nie zamierzam niczego zmieniać. Ona ma na imię Rose i tak zostanie.
UsuńZaplanowałam dla niej już wszystko do samego końca. W końcu będzie dobrze. Obiecuję Ci to :) Wiesz, nigdy nie planowałam żeby ktośkolwiek oprócz Harry' ego wiedział o jej przeszłości. Nie wiem, może tak bardzo się z nią utożsamiam, że wszystko co ona czuje czuję też ja. Chociaż tak naprawdę nie jestem w takiej sytuacji, nawet podobnej do tej, w której ona się znajduję. Mimo wszystko kiedy piszę czuję jakbym to była ja. Dobra to bez sensu.
Jeśli chodzi o Michaela to tak jest jej oczkiem w głowie. Ona naprawdę go kocha. Myślę, że to przede wszystkim dlatego, że jest synem Harry'ego. Gdyby on o nim wiedział pewnie wszystko wyglądałoby inaczej, ale wkrótce i coś na ten temat się pojawi. Sama nie wiem jak długo ta część będzie trwała. Mam w głowie wszystko opisane, ale nie potrafię określić ilości rozdziałów.
To strasznie miłe, że ludzie którzy czytają to opowiadanie tak bardzo się do niego przywiązali albo tak jak ty tak bardzo się w to wczuwają.
Wiem, że CWWKOC było dużym osiągnięciem i bez wątpienia czytało je więcej ludzi niż to, ale myślę, że to przez pomysł. Według mnie wykonanie jest lepsze tutaj. Piszę już od lutego i dzięki tym opowiadaniom podszkoliłam sobie trochę mój styl pisania.
Tak mi trochę głupio, że ty napisałaś tak dużo, a ja tak niewiele.
Mimo wszystko dziękuję za to, że poświęcasz dla mnie czas i piszesz takie komentarze. Jesteś wielka! :)
Majka
Kocham twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńMasz niesamowite pomysły! <3
http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
Świetne ;d Kocham ten blog ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne! To czekam na next z niecierpliwością! :3x
OdpowiedzUsuńTego to się nie spodziewałam ! :O
OdpowiedzUsuńAle jestem urzeczona tym rozdziałem . ;D
Nie mogę, się doczekać o co tam będzie chodzić jakie teraz zrobisz zwroty akcji.
No i z niecierpliwością czekam na następny rozdział . ;D
Ona ma syna?!A nie można było córki hahah Darcy <3 xD świetny rozdział. Uhuhuhuhuhu czekam na nn <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńsyn ?! o kurde nie spodzeiwałam się :D ale fajnie, że mają syna i coś czuję że ona będzie musiała pisać te piosenki dla One Direction. xd
OdpowiedzUsuńi jeszcze Justin... arrr *.*
zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
O kurczę wiedziałam!! :D Haha ;D
OdpowiedzUsuńDomyślałam się ;D Ale Extra Hazzia ma Syna! :D
Odcinek Boski!! <33
Czekam na NN z niecierpliwością! :**
I tak czy siak jesteś świetna! Kocham to co piszesz, jak piszesz. Jesteś idealna we wszystkim. A Michael? Czyżby wspaniały owoc miłości Harrego i Rosie, która pozwoli być im w końcu razem? ;)
OdpowiedzUsuńSwieeeeetne!!!
OdpowiedzUsuńNie spodziewalam sie za rose bd miala dziecko z harrym ale jak tylko wspomnialas o synku to od razu wiadomo o kogo chodzi. I serio, justin bieber???
Nie przepadam za nim ale poswiece sie dla cb ;)
Nie mg sie doczekac nexta!!!
Jesli bd chciala cos przedyskutowac (np jakies nowe pomysly XD) jestem do uslug (kiwciam@poczta.onet.pl)
Iwona :*
Na początku chciałabym Cię przeprosić że opieprzyłam cię za Mickiego bo myślałam że Rosie kogoś ma , a wszyscy wiemy że ona musi być z Harrym ! A pro po Harry tatusiem ! Nie mogę doczekać się jego reakcji (mam nadzieję że się ucieszy) . A co do tych tekstów to myślę że Justinowi chodziło o One Direction, haha pewnie Rose się zgodz a tu niespodzianka . Dodaj jak najszybciej najlepiej w ten weekend . Pozdrowionka xx
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie prosze pisz dalej :) xx
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent więc kontynuuj..;)
kocham to tylko to powiem :)
OdpowiedzUsuńNo błagam pisz dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!! Super ten rozdział :))) A rozumiem, że Justin zaproponował jej współprace z One Direction ?? :DD Błagam o 2 rozdział ;** - Powodzenia w pisaniu - Jula ♥ ♥ ;*
OdpowiedzUsuńCo na serio Justin Bieber no to mi pasuje!:D Lubie jego piosenki bo ma talent. Ma ktoś pretensję?? Jeśli tak to jego problem. Serio czy mi się wydaje że Just się w niej zakochuje lub nie czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!-Patrycja
OdpowiedzUsuńna początek zaintrygowała mnie CZĘŚC DALSZA.
OdpowiedzUsuńpowiem, nie spodziewałam się
JB? - nie lubię go, ale spoko .
http://nahustawcezycia.blogspot.com/ u mnie nowy, zapraszam.
` dinuśka. ♥
Kocham, kocham, kocham to opowiadanie! *__* One jest magic i co rozdział wywołuję u mnie przycisk z napisem "Chcę więcej!". Nawet nie wiesz jak twoje opowiadanie wkręca do czytania. Wystarczy, że przeczytam pięć zdań, a po chwili mam przeczytaną całość. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mam napisać co mi się wydaję "kto" będzie tymi, dla których Rose napisze piosenkę czy nie. Zostawie to lepiej dla siebie. :) Justin i Bonnie od razu mi się spodobali. Fajnie, że po tym wszystkim Rose ma przyjaciół. Szkoda mi tylko bohaterki, że tak musiała się zmienić. Włosy, inny kolor oczu (chodzi mi o soczewki)... Mam nadzieję, że w końcu się spotkają. No wiesz Rose i 1D. I co wtedy Harry powiedziałby na swoje dziecko, które wcześniej nie znał? ;o Dobra, za bardzo lecę w przód... xd Nie pozostaję mi nic innego, jak czekać na nowy rozdział. :)
See you soon.
Horanowa †
kiedy następny co już wekend nam mija a rożdziału nie ma prosze ja tu uscycham z ciekawości
OdpowiedzUsuńspokojnie, przecież dopiero trzeci dzień mija! niektórzy nie mają tak dużo czasu, żeby tylko się nad nowymi rozdziałami produkować -,- pozdrawiam.
Usuńzostałaś nominowana do Liebster Award : )
OdpowiedzUsuńwww.anotherworldwithme.blogspot.com
Obstawiam, że będzie nim Harry albo 1D. Jesteś świetna <3
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się takiego zwrotu akcji! :) ten blog jest rewelacyjny xD
OdpowiedzUsuń