wtorek, 18 września 2012
Jedensty dziń spisanego bólu...
Pamiętasz może co Ci napisałam ostatnio? To o szczęściu? Że je odnalazłam? Zapomnij. Nie ma mnie tam gdzie byłam jeszcze niedawno. Może byłoby inaczej gdybym nie zadawała się z chłopakami z One Direction? Teraz nie wiem czy wyszło mi to na dobre czy na złe. Powróciłam tu, do tego miasteczka oddalonego od Londynu o kilkanaście mil. Jestem w tym domu dziecka. Czy jest mi tu lepiej niż w Londynie? Trudno jest mi to ująć. Kiedy pani przełożona osobiście pofatygowała się żeby zabrać mnie stamtąd. Towarzyszyli jej także dwaj policjanci. Wyjaśnili chłopcom, że uciekłam z domu dziecka, a oni powinni ich zawiadomić. One Direction właściwie nie wiedzieli, że uciekłam, chociaż nie, Harry wiedział. Ale przecież nie mógł powiedzieć prawdy. Miałby wtedy kłopoty. Wytłumaczyli się, że zauważyli mnie w parku bardzo chorą i chcieli żebym powróciła do zdrowia.
Tego dnia pisałam nowe teksty piosenek w moim tymczasowym pokoju. Nie chciałam żeby chłopcy mi przeszkadzali, więc zamknęłam się na klucz.
Zdążyłam tylko napisać amatorską zwrotkę i dwa wersy refrenu kiedy dobiegły mnie hałasy. Wstałam zdezorientowana i ruszyłam w kierunku okna. Przed domem chłopaków zaparkowały dwa samochody. Policyjny i czarne bmw, które szybko poznałam. Otóż auto należało do przełożonej domu dziecka. Wiedziałam o co chodzi. Przyjechali po mnie. Zdenerwowana wyciągnęłam szybko plecak spod łóżka i wrzuciłam tam najcieplejsze ubrania. Narzuciłam jeszcze bluzę z kapturem, która w prawdzie nie należała do mnie, ale do Harry'ego. Wrzuciłam jeszcze Zeszycik do plecaka oraz długopis z wygrawerowanym napisem "Rosie". Narzuciłam plecak na ramiona po czym skierowałam się do okna. Cicho otworzyłam je i spojrzałam w dół. Znajdowałam się na piętrze. Nie było mi tak łatwo stąd się wydostać. Omiotłam spojrzeniem pokój, ale nie znalazłam nic co mogło mi umożliwić ucieczkę. Mój wzrok padł tylko na wspólne zdjęcie chłopaków. Wiedziałam, że mam mało czasu, ale nie mogłam się powstrzymać. Wyciągnęłam starannie zdjęcie z ramki po czym złożyłam je na cztery i wcisnęłam do kieszeni. Usłyszałam za drzwiami czyjeś pewne kroki. Przerażona znalazłam w sobie tyle siły żeby komodą zastawić drzwi. W prawdzie były zamknięte na klucz, ale ostrożności nigdy za wiele. Ktoś już zaczął dobijać się do drzwi.
Jedynym wyjściem było wyskoczenie z okna. Nie chciałam wracać do domu dziecka. To nie dla mnie. Weszłam na parapet i narzuciłam kaptur na głowę.
Nie ma czasu, nie ma czasu - powtarzałam w myślach. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko.
- Raz, dwa...- liczyłam drżącym głosem. Poczułam na policzkach ciepłe łzy, które szybkim ruchem otarłam wierzchem dłoni
- trzy! - krzyknęłam i skoczyłam
Upadek nie był miły. Upadłam na twarz po czym przeturlałam się do przodu leżąc w nienaturalnej pozie. Zaraz poczułam ostry ból głowy, a każda część ciała pulsowała niosąc za sobą nieprzyjemny ból. Jednak najbardziej ze wszystkiego naprzykrzał mi się ból przy każdym ruchu kostki.
Jęknęłam próbując wstać. W tym samym czasie usłyszałam krzyk policjanta, który wychylił się przez okno. Już zdążyli dostać się do pokoju. Pewnie chłopcy mieli zapasowy klucz. Nie miałam czasu na głębsze rozmyślania. Wstałam z wielkim trudem i nie obracając się za siebie pokuśtykałam szybko w nieznaną mi stronę. Musiałam się ukryć. Pewnie wybiegli już z domu żeby mnie pochwycić. Każdy ruch sprawiał mi niewyobrażalny ból. Dobiegł mnie głos policjantów zmieszany z innymi dźwiękami. Naraz poczułam nie chciane zawroty głowy i plamy przed oczami. Obraz powoli stawał się coraz mniej widoczny a ja opadałam z sił. Nie mogłam już sobie z tym poradzić i nagle runęłam w dół kolejny raz w tym dniu uderzając twarzą w ziemię. Słyszałam tylko stłumiony tupot stóp po czym zniknęłam w mroku. Straciłam przytomność.
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Spojrzałam na krzesło stojące przy łóżku. Było puste. Tak nagle ogarnęło mnie poczucie tęsknoty i okropnego smutku. Chciałam żeby ktoś siedział tu obok mnie i czekał aż się obudzę. Niestety nikogo takiego nie było, a ja odczułam ogromną potrzebę miłości i akceptacji. Żeby ktoś trzymał mnie za rękę i powiedział, że wszystko się ułoży. Zabierze mnie do domu, usiądziemy przy rozgrzanym kominku i pomilczymy, co trochę wymieniając się pokrzepiającymi uśmiechami. Ale nic takiego nigdy się nie stanie, bo to ja: Rosemary Barret, osamotniona nastolatka przytłoczona ciężkim losem. Chciałam otrzeć łzę spływającą mi po policzku, ale na palcu wskazującym miałam coś dziwnego. Spojrzałam na pomieszczenie. Byłam w sali szpitalnej podłączona do kroplówki i jeszcze jakiegoś urządzenia. Byłam sama. Jeżeli jestem w szpitalu to znaczy, że wrócę do domu dziecka. Nie chciałam tam być. Dyskretnie odłączyłam kroplówkę i to coś dziwnego na palcu, ale urządzenie zaczęło wydawać dziwny głos. Szybko odkryłam kołdrę i dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie tylko szpitalną koszulę. Spojrzałam pod ubranie i zrozumiałam, że nie miałam także górnej części bielizny. Znaczyło to tylko, że ktoś przebrał mnie podczas gdy byłam nieprzytomna. Zdenerwowałam się i wstałam. Przynajmniej próbowałam bo gdy chciałam przerzucić ciężar na nogi aby móc wstać opadłam z powrotem na łóżko. Chciałam ponowić próbę, ale wbiegła pielęgniarka. Uniemożliwiła mi jakikolwiek ruchy. Szarpałam się. Próbowałam się wyrwać. Kobieta zawołała jeszcze kogoś. Następna pielęgniarka rzuciła się na mnie, ale tym razem ze strzykawką w ręce. Po chwili wbiła mi ją w ramię. Jak się domyślam był to środek uspokajający, który sprawił, że znowu odpłynęłam.
Kiedy obudziłam się kolejnym razem byłam o wiele bardziej spokojniejsza. Omiotłam spojrzeniem pomieszczenie. Byłam sama. Odetchnęłam z ulgą i oparłam głowę na poduszce. Pomyślmy...
Nie mogę stąd uciec. Nie w tym stroju i nie bez Zeszycika. Muszę tu zostać. Może kiedy będę wychodzić, ale moja noga. Pewnie kostka jest skręcona.
Do pokoju weszła pani przełożona domu dziecka. Uśmiechnęła się przyjacielsko i usiadła na krześle obok łóżka.
- Dlaczego uciekłaś? - spytała po dłuższej ciszy
- Nienawidzę tego miejsca. To wszystko - wzruszyłam ramionami
- Na pewno będzie ci tam lepiej niż na ulicy
- Pani nie miała takiego życia, więc pani nic na ten temat nie wie - wycedziłam przez zęby. Nie wiem skąd wzięła się u mnie ta arogancja. Może to na skutek leków?
- Lekarz powiedział, że już jutro mogą cię wypisać. O ile będziesz uważała na nogę - powiedziała
Kiwnęłam głową w zamyśleniu i spytałam po chwili:
- Jennifer i Josh są jeszcze w domu dziecka?
- Dwa dni temu wzięła ich do siebie rodzina zastępcza
- A będę mogła zatelefonować do nich z domu dziecka?
- Oczywiście
Przełknęłam łzy i odwróciłam głowę.
- Zawsze jest szansa, że ty też będziesz miała rodzinę, która zechce się tobą zaopiekować tylko trzeba cierpliwości
- Nie potrzebuję nikogo. Samej jest mi dobrze - powiedziałam choć w głębi duszy wiedziałam, że to nieprawda. Rozpaczliwe potrzebowałam opieki, miłości i kogoś bliskiego. Ale bałam się, że będzie tak jak kiedyś. Dojdzie kolejny rodzaj bólu. A rodzina stanie się zupełnie obca.
Przełożona zakryła moją dłoń swoją w geście otuchy.
- Nie trać nadziei
- Niech mnie pani zostawi w spokoju - powiedziałam i odwróciłam się od niej plecami
Nie uciekłam. Poddałam się. Wylądowałam w domu dziecka. Dostałam jednoosobowe pomieszczenie, w którym leżały już moje rzeczy. Plecak i ubrania, które miałam na sobie w dniu kiedy uciekałam w domu chłopców. Od razu sprawdziłam czy jest tam zdjęcie chłopaków. I było. Włożyłam je między strony zeszytu.
Zadzwoniłam też do Jennifer. Opowiedziałam jej wszystko co się ze mną działo. Ona tylko nakrzyczała na mnie że nie powiedziałam jej o tym. Wtedy uciekłybyśmy razem. Oznajmiła jeszcze, że cieszy się, że wszystko ze mną w porządku.
A jeśli chodzi o to skąd przełożona wiedziała o moim pobycie u One Direction. Prasa huczała od plotek. Paparazzi przyłapało mnie i Harry'ego wtedy na zakupach. A teraz żałuję, że nie mam z nimi żadnego kontaktu. Pozostało mi tylko ich zdjęcie, bluza Harry'ego i długopis od niego oraz oczywiście wspomnienia.
Od dzisiaj zaczynają mi się sesję z psychologiem i nienawidzę tego, kiedy jestem wypytywana o jakieś beznadziejne sprawy czy po prostu mam się zwierzać z problemów zupełnie obcej osobie. Przecież to chore.
A teraz co mi pozostało? Czekać na rodzinę zastępczą lub do skończenia osiemnastu lat. Och, tak bardzo chcę mieć kogoś blisko. Takiego tam Harry'ego Stylesa. Niczego więcej nie potrzebuję.
__________________________________________
Jak się podoba? Próba ucieczki Rose. Zawsze spoko :D
Właściwie to miałam napisać, że Rose poddaje się be walki, ale doszłam do wniosku, że tak będzie ciekawiej ;)
http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/2012/09/lista-zgoszonych-blogow-do-konkursu.html
See You Soon
Majka ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj.
OdpowiedzUsuńNo więc... trochę się pogubiłam. Chyba nie przeczytałam wszystkich rozdziałów, bo nie kojarzę żadnego wypadu na zakupy O.o
Ale co tam, nie chce mi się już nadrabiać, zresztą w miarę wszystko ogarniam (ja coś ogarniam, wow, to do mnie niepodobne) więc luz. Teraz już postaram się komentować każdy post.
A przechodząc do dzisiejszej notki. Jest... no sama nie wiem. Jest dobra, jednak czegoś mi w niej brakuje... chociaż w sumie... nie przejmuj się, to tylko moje głupie rozterki -_- nevermind.
Szkoda, że Jennifer i Josha zaadoptowali. To znaczy się cieszę, bo w końcu każde osierocone dziecko chce znowu mieć rodzinę, no nie? Więc z jeden strony cieszę się ich szczęściem, choć z drugiej szkoda mi Rose. Ale miejmy nadzieję, że ją też zaadoptują. Albo... mam genialny pomysł, niech rodzice Harry'ego ją zaadoptują! I wszyscy będę happy, co Ty na to? No bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że każdy dzień/tydzień/miesiąc w życiu naszej bohaterki będzie przepełniony bólem? No ja mam nadzieję, bo ja zawsze się wczuwam w opowiadania i nie chcę żeby ona tak cierpiała!
No dobra, chyba już skończę ten komentarz.
Kocham Cię i Twoje opowiadania! ♥
Pozdrawiam!
C.♥
Wypad na zakupy był w tym rozdziale ;d
UsuńAle super! Czekam na kolejny rozdział! Mam nadzieje że Harry znajdzie Rose
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Zapraszam do mnie ;)
Genialny jak zawsze. Czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Powiesz mi w tajemnicy jakie będzie zakończenie- szczęśliwe czy nieszczęśliwe
xD
Zapraszam do mnie ;)
Świetny rozdział. ;) Dodaj szybko kolejny ;*
OdpowiedzUsuńNo i znowu jej się posypało... :(
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że nie spędzi tam wieczności ;) Positive?
Czekam na kolejny ;)
Każdy jeden rozdział jest przykładem dla mnie. Masz niesamowite pomysły i jesteś po prostu genialna. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńtak wgl to dodawaj szybko następny, bo sie nie mogę doczekać :)
+ zapraszam do mnie ;)
super rozdział mama nadzieje, że chłopcy znajdą rose
OdpowiedzUsuńEkstra mam nadzieję że zamieszka znowu z chłopakami albo znowu ucieknie z domu dziecka ważne żeby była z Harrym ! ;D
OdpowiedzUsuńTotalnie niespodziewany zwrot akcji! To jest to! Nie spodziewałam się, że Rose wróci do domu dziecka, ale w sumie nie mogło być cały czas tak kolorowo, no nie ? :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :)
Super !! Zdrada tych którym zaufała ciekawi mnie jak to się odbije na (mam nadzieję ) dalszej relacji D:
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie to opowiadanie jest pisane takim językiem że jak się zaczytna czytać to nie ma się dość :D
Co do rozdziału to DLACZEGO TAK KRÓTKO !?
Pozdrawiam
Nie spodziewałam się tegoo, w sumie to i tak nie mogłaby ciągle mieszkać u chłopaków wiadomo że kiedyś musiałaby wrócić do domu dziecka. Z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam jeszcze napisać że rozdział jest genialny :)
UsuńSuper rozdział :) naprawdę świetny, ciekawy. Fajnie, że coś namieszałaś, nie mogło być tak cukierkowo. Proszę, jak najszybciej dodaj następny rozdział :) jak ja kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ;d Już czekam na nexta xD
OdpowiedzUsuńGenialny! Mam taki pomysł żeby chłopcy ją zaadoptowali! Przecież są dorośli no nie? No właśnie... Ale to już twoja sprawa co napizesz i tak blog bedzie fajny :D.... Chyba dostałam głupawki.. Z niecierpliwością czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńPatrycja ;**
Genialny rozdział!!! Chcę kolejny i to jak najszybciej ;p Mam nadzieję , że dodasz szybko. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdział drop-of-hope.blogspot.com
Blagam dodaj SZYBKO nexta <3
OdpowiedzUsuńwspaniały ! Dodawaj szybko kolejny bo nie mogę się już doczekać ! :)
OdpowiedzUsuńFajny, fajny . :) Dodaj szybko następny :)
OdpowiedzUsuńno KOCHAM PO PROSTU *_* innych słów nie znajdę :D
OdpowiedzUsuńWOW... Powtórzę się jeszcze jeden raz TEN BLOG JEST ŚWIETNY!!!! Dobra, nie rozpisuję się, tylko czytam dalej :P KOCHAM TO OPOWIADANIE!!!!
OdpowiedzUsuń