sobota, 1 grudnia 2012

Prolog



Without Her...
Jestem Harry, a Ty jesteś moim zeszytem. Będę opowiadał Ci krótkie relacje z dnia i to co czuję. Na początek... Czuję się źle, okropnie, jak nie ja. Jestem na siebie wściekły. Wszystko jest nie tak jak powinno. Rosie moja... przyjaciółka?, siostra?... sam nie wiem... ona powinna tu być. Czuję się pusty. Jestem, ale jakby mnie nie było. Boję się swoich uczuć...

Without Her...
Chłopcy są smutni, że nie ma z nami Rosie, ale oni mnie nie rozumieją. Nie wiedzą jak bardzo zbliżyłem się do Niej. Nikt nie wie. Nie chciałem nikomu mówić. To nasze sprawy. Nikt nie może się w to mieszać. Tęsknię coraz bardziej chociaż minęły tylko trzy dni. Chcę Ją z powrotem. Bez niej to nie to samo.

Without Her ...
Cher jest na mnie wściekła. Ma do mnie pretensje, że wciąż przesiaduję w pokoju Rosie i ją ignoruje. Ona nie rozumie. Nie potrafi zrozumieć. Co się ze mną dzieje? Olewam swoją dziewczynę. Ale czy mogę jeszcze tak ją nazywać? Oddalam się od wszystkich. Dryfuję na krawędzi tęsknoty. Nie mogę spaść, ale nie umiem też się przestać chwiać.
Without Her...
Dopiero po setnym przeczytaniu listu pożegnalnego od Rosie, odważyłem przeczytać się jej wspomnienia. Właściwie to przeczytałam tylko "Pierwszy dzień spisanego bólu..." dalej nie umiałem wziąć się w garść. Sama świadomość tego, że miała ojca alkoholika przyprawiała mnie o mdłości. To tylko jeden dzień, a ja już nie cierpię czytać o jej bólu. Tęsknię za nią!

Without Her...
Cher dziś tu była. Krzyczała, potem płakała. Nie odczułem niczego po tym kiedy powiedziała, że musimy od siebie odpocząć. Może nic oprócz wewnętrznej ulgi. Milczałem patrząc na jej łzy. Co się z tobą dzieje, Styles? Ostatnio wciąż powtarzam sobie, że jestem dupkiem. To prawda,ale to już wiesz. Gdyby to była Rosie... gdyby to ona płakała, nie byłbym taki oschły. To wiem na pewno. Więc dlaczego byłem taki w stosunku do Cher?
Na słowa Louisa "No co ty chłopie, stracisz ją!", wzruszyłem tylko ramionami i odwracałem się w stronę okna, na którym Ona przesiadywała najczęściej i z nadzieją i utęsknięniem wypatrywałem czy czasem Rosie nie wraca. Moje myśli są przepełnione tylko Nią. O niczym innym nie potrafię myśleć. Chcę żeby zmaterializowała się obok mnie. Nie mogę w wyobraźni poczuć smaku jej ust, ciepła policzków, miękkości jej włosów i skóry, zapachu. Nie mogę poczuć jej samej. To nie jest dobre.

Without Her...
Odważyłem się przeczytać jej wpisy. Być może to z ciekawości, może z tęsknoty, a może, po prostu chcę poznać wszystkie jej uczucia i myśli. Poprzestałem na trzecim. Wszystko co do tej pory myślałem o jej przeszłości, przedstawia się w najgorszych sceneriach. Szczególnie trzeci dzień. Kiedy w napięciu czytałem o jej próbie ucieczki i miałem nadzieję, że jej się to uda, ale wszystko poszło nie tak. To co zrobił jej ojciec... teraz rozumiem dlaczego ilekroć spytałem o jej rodzinę, jej oczy natychmiastowo się zaszkliły, a ona, dzielna, robiła wszystko żeby tylko te łzy nie wydostały się na zewnątrz. A ja mimo jej czerwonych oczu i mokrych policzków, wciąż uważałem, że jest piękna. Nawet ten stan dodawał jej w jakimś sensie uroku. Ilekroć płakała, ja ją przytulałem. Wtedy wydawało się to dla mnie czymś w podobie wypełniania obowiązku, teraz dałbym tak wiele, żeby móc choć przez chwilę potrzymać ją w ramionach. Odczuwam taką ogromną potrzebę pocieszenia za tą przeszłość, która jest taka zła. Dlaczego nie mogę mieć Jej z powrotem? I przytulać, i przytulać, i przytulać aż do utraty tchu?

Without Her...
Przeczytałem już wszystko. Dowiedziałem się tak wiele o samym sobie i teraz naprawdę rozumiem jej zachowanie. Chciałbym ją teraz odnaleźć i przeprosić za moją ślepotę, zamknięte serce i moją dociekliwość, w sytuacjach, które domagały się przemilczenia i przytulenia. Tak trudno mi się do tego przyznać, ale płakałem. Tęsknię za nią. Cholernie za nią tęsknię. Nie potrafię wyrazić tego jak bardzo w tej chwili jej potrzebuję. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jest obok mnie, ale kiedy tylko otwieram oczy, obraz znika. Pęka jak mydlana bańka. Nie chcę być tylko szczęśliwy w wyobraźni.

Without Her...
Louis i chłopcy opieprzyli mnie dzisiaj za to użalanie się nad sobą, ale prawda jest taka, że mam powody. Rosie, moja Rosie, odeszła. Na dodatek przeze mnie. Po za tym gdzieś głęboko we mnie leży poczucie winy, że przeze mnie była nieszczęśliwa. Dlaczego to aż tak mnie interesuje? Dlaczego teraz? Dlaczego d o p i e r o teraz? Czemu wcześniej nic nie mogłem dostrzec? Jestem głupcem, naiwnym głupcem, który wciąż ma nadzieję na powrót ukochanej.

Without Her...
Kolejny raz przeczytałem wszystkie wspomnienia. Rozumiem wszystko coraz bardziej. Rosie... ona naprawdę mnie kochała. Czy teraz czuje to samo? W sumie to bez znaczenia. Nie spotkamy się już. Nie wiem gdzie szukać. Czy powinienem szukać. Wiem jedno. Rosie nie miała lekko i wbrew pozorom naprawdę była dzielna. Najbardziej jednak boli mnie to, że nic o niej nie wiedziałem. Ona to wszystko w sobie tłumiła cicho łkając. Może bała się naszej reakcji? Może nie do końca nam ufała? Nie potrafię tego wyjaśnić. Nie mieć ojca jest o wiele lepiej niż mieć takiego, który bije i poniża. Dowiedziałem się o niej o wiele więcej. Pisała, że oprócz problemów w domu miała je również w szkole. Nigdy nie należała do tych popularnych. Była wciąż poniewierana. Tych uczuć też nie potrafię określić. Ja nigdy nie miałem takich problemów.
Najpiękniejszym sposobem wyrażania jej uczuć były piosenki, których było pełno w jej zeszycie. Niektóre opisywały mnie, moje zachowania i czyny, inne były też o niej samej. Pisała też "o niej" mając na myśli siebie.
W jej zeszycie było też dużo przemyśleń. Starała się patrzeć obiektywnie, dostrzegać inne strony, którymi kierowali się inni. Ale jedno było pewne. Potrzebowała kogoś więcej niż pocieszyciela, ona potrzebowała przyjaciela. I teraz dobrze wiem, że szukała go we mnie. Od początku do końca to mi ufała najbardziej, choć nieświadomie ją raniłem. Nie Louisowi, nie Liamowi, nie Niallowi czy Zaynowi. Ona potrzebowała mnie, a ja od początku do końca byłem ślepy. Pytałem ją o problemy, ale ona nie potrafiła mi powiedzieć wszystkiego od tak, poprzez mrugnięcie okiem. Po prostu za mało się angażowałem. Zachowywałem się tak jakby było wszystko w porządku, a wcale nie było. Prędzej Ed dostrzegł jej przygnębienie, chociaż ona nie znała go dość długo. Tak naprawdę każde moje działanie nieświadomie i powoli prowadziło do tego co zdarzyło się teraz. Przecież Rosie chciała mi powiedzieć co do mnie czuję tylko oczywiście ja musiałem wszystko zepsuć.
Ale to tylko ja - skończony dupek

Without Her...
Jej wpis, który opisywał jej ostatni wieczór ze mną, był taki magiczny. Opisała to wszystko tak pięknie. Gdybym wiedział..., gdybym znał jej uczucia w tej sytuacji byłoby o wiele prościej. Rosie, ona przynajmniej zachowała trzeźwość umysłu tylko za bardzo była spragniona czułości z mojej strony, dlatego nie potrafiła zatrzymać tego co działo się między nami. A ja? Nie wiem czym się wtedy kierowałem. Nie umiem o tym pisać. Ale tak naprawdę nie żałuję tego co się stało. Oczywiście, że to było nie w porządku w stosunku do Cher i wiem, że na pewno zraniło to ją, gdyby wiedziała. I nie tylko ją. Co by było dalej, gdyby Rosie nie wyjechała? Byłbym dalej z Cher? Zachowywałbym się jak gdyby nic się nie stało czy rzuciłbym Cher dla Rose. W tej sytuacji cieszę się, że nie musiałem wybierać, ale brak Rosie jest cholernie dotkliwy. Miałem wybór. Rose albo Cher. Teraz nie mam żadnej z nich, choć tak naprawdę brakuje mi tylko jednej...

Without Her...
Chłopaki wyrwali mnie dzisiaj na kręgle. To zabawne, że to miejsce również wywołało wspomnienia związane z Rose. Przecież to tutaj przedstawiłem moim przyjaciołom Cher. Dzisiaj przegrałem. Może dlatego, że byłem rozkojarzony? Zdałem sobie sprawę, że wtedy Rosie była naprawdę dzielna. Nie dała po sobie poznać, że każdy pocałunek, każdy gest skierowany do mojej byłej dziewczyny, pozostawiał okropny ból. Może jednak było to widać, tylko ja nie zwracałem uwagi na to co się z nią działo. Zastanawiam się teraz kiedy Ed to dostrzegł. Czy już wtedy? Czy dopiero na imprezie urodzinowej dla Rose? To przecież bez znaczenia, bo i tak jestem dupkiem...

Without Her ...
Mieliśmy dzisiaj wywiad. Całe szczęście, że nie był na żywo, bo bym zaliczył ogromną wtopę.
Byłem bardzo zamyślony. Z resztą jak zwykle. Padły pytania związane z Rose. Pierwsze wytrzymałem. Redaktorka pytała nas kim tak naprawdę była dla nas Rose. Sam chciałbym to wiedzieć. Zacisnąłem niezauważalnie pięści i powiedziałem, że była częścią naszej rodziny i wspaniałą przyjaciółką. Przecież nie mogłem powiedzieć, że moją kochanką, prawda? To by było nie na miejscu.
Jednak kiedy zapytano nas: "To prawda, że Rosemary wyprowadziła się od was? Dlaczego?", wkurzyłem się. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Wstałem z miejsca i bez słowa wyszedłem z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Słyszałem tylko pytanie kobiety, co mi się stało. Louis powiedział, że to dla mnie ciężki temat, ponieważ byłem bardzo z nią zżyty. Cóż, nie na tyle, że mogła mi bez problemu wyjawić swoje problemy. Liam zasugerował żeby nie rozmawiać o Rose. Nie wiem co się działo dalej, bo wyszedłem na zewnątrz. Przysiadłem na ławce. Jeszcze jedna odpowiedź była związana z Rosie. Na pytanie "Którzy z was są singlami?" Odpowiedziałem "Status w związku wolny, ale serce zajęte". Dam sobie rękę uciąć, że wszyscy myśleli, że odpowiedź była związana z Cher, ale naprawdę tak nie było.
W domu, chłopcy nie wspominali nic o wywiadzie. Nie mówili też nic kiedy bez słowa kierowałem się do pokoju Rosie. Chyba zdążyli już do tego przywyknąć.

Without Her...
Chyba dzisiaj mam zły dzień. Ciężko mi jest na sercu. Mam ogromną ochotę po uderzać trochę w worek treningowy żeby się wyżyć. Znowu pokłóciłem się z chłopakami. Zaczęło się na tym, że Zayn zbił mi kubek, który wybrała mi Rosie. Przedstawiał ślicznego, białego kotka, pamiętam jak wybieraliśmy. Natomiast skończyło się na wszystkim. Wszyscy, bez wyjątku, wytykaliśmy sobie błędy. Nie kłóciłem się z nimi długo. Nie miałem ochoty wysłuchiwać ich gadania, że od odejścia Rosie zamykam się w sobie. Bo to wszystko się od tego zaczęło. Wiem to, zmieniłem się. Jestem zły, jestem wściekły na Rose, że mnie zostawiła. Napisała, że tak będzie lepiej! Gówno prawda! Jest coraz gorzej. Miałem być szczęśliwy? Dzięki. Szkoda, że tylko w moim wyimaginowanym świecie. Wiem, że popełniliśmy błąd, ale prawda jest taka, że jej odejście wszystko pogorszyło. Nie wiem jak bym się zachowywał kiedy by tu była, ale czułbym się o wiele lepiej, mając ją obok siebie. Nienawidzę siebie za to, że pozwoliłem jej odejść! Nienawidzę jej za to, że odeszła!

Without Her...
Przepraszam. Ostatnio mnie poniosło. Nie nienawidzę jej. Ja... nie wiem co czuje.

Without Her...
Pogodziliśmy się z chłopcami. Wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Byliśmy szczerzy. Przynajmniej oni byli. Oni wciąż nic nie znają prawdziwego powodu odejścia Rosie. To nie tak, że im nie ufam. Po prostu nie lubię mówić o tym, jakim jestem dupkiem...

Without Her...
Wyjeżdżamy już na święta do naszych rodzinnych miasteczek. Jestem już w Cholmes Chapel i obserwuje płatki śniegu tańczące na wietrze. A wiesz o czym myślę? Myślę o Rosie. Chciałbym teraz ją obejmować i ogrzewać się przy cieple kominka, a do ucha nucić jej romantyczne piosenki. Tęsknię z nią.

Without Her...
Gemma i mama próbują się dowiedzieć o powodzie wyjazdu Rosie. To nie jest takie proste. Przecież nie powiem im, że się z nią przespałem. Cały czas żyły w przekonaniu, że ona jest dla mnie jak siostra, ale z siostrą się przecież nie spędza nocy w taki sposób. Powiedziałem im taką wersję jaką uznają chłopcy. To trudne.

Without Her...
Jestem już po kolacji wigilijnej. W tym roku nie było tak wesoło jak zwykle. Mama dostrzegła moje przygnębienie i wypytywała mnie o powody tego smutku. Powiedziałem, że tęsknię za Rosie, co było akurat prawdą. Bo cholernie odczuwam jej brak...

Without Her...
Sylwester spędziłem u nas w domu. Wraz z chłopakami zorganizowaliśmy imprezę. Cóż, mógłbym opowiadać o niej z pewnością wiele gdybym pamiętał chociaż trochę. A nie pamiętam nic. Ilekroć próbuję coś sobie przypomnieć nie potrafię nic wymyślić. Nie wiem co robiłem, co mówiłem po tym jak wypiłem mnóstwo alkoholu. Pamiętam tylko jak siedziałem sam przy stole co chwilę pijąc różne rodzaje alkoholi. Przypominam sobie tylko jakąś śliczną blondynkę, która próbowała ze mną flirtować. Wtedy nie byłem taki zalany. Powiedziałem jej prosto z mostu "Nie jesteś nią". Razem z tymi słowami przywiałem mnóstwo wspomnień, które od jakiegoś czasu próbuję wymazać z pamięci. A kiedy mój umysł widział tylko Rosie, naprawdę do oczu napłynęły mi łzy, którym nie pozwoliłem wydostać się na zewnątrz. Od tamtej chwili piłem coraz więcej. Nigdy wcześniej nie udało mi się zapomnieć o niej ani na chwilę. Dlatego miałem nadzieję, że upijając się, chociaż na chwilę odpocznę od tych myśli. W rezultacie nie pamiętam nic i nie wiem do końca czy później użalałem się nad sobą jak dotychczas. W końcu co to za różnica czy Nowy rok zastał mnie trzeźwym czy pijanym? I tak będzie rokiem pełnym tęsknoty i bólu, a następne dwanaście miesięcy będę musiał przeżyć bez niej.

Without Her...
Chłopcy nie wspominali nic o moim stanie w sylwester. Zastanawiam się czy oni pamiętają coś z tamtej nocy. Może upili się tak samo jak ja? Nawet nie miałbym ochoty o tym rozmawiać

Without Her...
Ostatnimi czasy zastanawiam się czy to pisanie ma w ogóle sens. Pisze, stękam, użalam się nad sobą, mówię jak bardzo mi jej brakuje, jak bardzo tęsknię i co z tego? To i tak nic nie zmieni, wspomnienia nie przywołają jej z powrotem. Może powinienem dać sobie spokój z tym wszystkim? Żyć jakby Rosie nie istniała. Jakby to wszystko było tylko snem. W głębi duszy nie chcę tak żyć, ale może to jedyne dobre rozwiązanie. Przecież już nigdy się nie spotkamy. Na samą myśl boli mnie serce. Muszę żyć dalej. Jakby nic się nie stało, a ty zeszycie mi w tym nie pomożesz..

Without Her...
Miałem nic nie pisać, ale jednak napisałem. Fakt, że mamy już kwiecień i minęły już trzy miesiące. Nie pisze żeby się nad sobą użalać, ale dlatego, że mam takie dziwne poczucie niepokoju, że z Rosie jest coś nie tak. Cały dzień próbowałem to od siebie oddalić, ale to wciąż do mnie powracało. Chciałem powiedzieć chłopakom o moich złych przeczuciach, ale zrozumiałem, że tylko się wygłupie, więc postanowiłem napisać to tu. Nie żeby to miało coś zmienić.

Without Her...
To niewiarygodne, że przez dziewięć miesięcy nie napisałem tu ani słowa. Całe pieprzone dziewięć miesięcy. A ten wpis z kwietnia nie opisywał niczego specjalnego, tak jak wszystko z resztą.
Przez ten czas poprawiłem się trochę. Nie użalam się nad sobą, uśmiecham się, nawiązuje nowe znajomości, chodzę na imprezy i nie przesiaduje w pokoju Rosie gapiąc się przez okno na ponure ulice Londynu. Nawet flirtuje z dziewczynami chociaż wcale się w to nie angażuję i ani nie myślę o poważnym związku. W moim sercu wciąż przebywa Rosie choć to na zewnątrz nie jest już takie widoczne. Nie wiem czy to jest miłość. Tak naprawdę nie wiem co to jest. Nie potrafię pojąć tego co jest między mną a nią nawet jeśli dzieli nas nie wiadomo ile mil. Ale ona jest tuż obok mnie. Widzę ją oczami wyobraźni i czuję ją w swoim sercu. Wiem, że ona gdzieś tam jest. Na pozór krucha, jakby stworzona z pięknej porcelany, która mimo swojej delikatności a może właśnie dlatego jest taka piękna. Ile dałbym pieniędzy żeby zobaczyć ją chociaż przez 5 sekundę, ile dałbym żeby poznać jej uczucia. Czy wciąż tak niezmienne jak obiecywała mi w liście? Nie jestem pewien czy kocham ją tak bardzo jak ona kocha mnie, ale jedno wiem na pewno: gdybym jakimś cudem spotkał ją znów, bez zastanowienia pocałowałbym ją tak jak nigdy przedtem, a wtedy bez problemu zrozumiałbym co tak naprawdę czuję, a jeśli nie to Rosie by mi w tym pomogła. Odnaleźć się w uczuciach.

Without Her...
Tęsknota jest taka sama niezależnie ile już trwa. Dzień, tydzień, miesiąc, rok czy jeszcze dłużej. To bez znaczenia. Nigdy nie będzie tak, że tęsknota się zmniejsza. Ona może tylko się nasilić lub pozostać w tym samym stanie. Jednak wielu z nas uważa, że z czasem można przestać tęsknić. Ja tak nie myślę. Do tęsknoty można się przyzwyczaić, żyć z nią jak z przyjacielem. Ona jest zawsze, dzień w dzień okalecza nasze serce, ale my już tego nie czujemy, bo to już jest rutyną, tak samo oczywiste jak jedzenie czy spanie. Możemy być jednak pewni, że istnieje zawsze i nie pozbędziemy jej się choćbyśmy nawet chcieli.

Without Her...
A wspomnienia są zawsze. Dobre i złe. Czasem zapominamy o tych mniej ważnych, ale te, które zmieniły coś w naszym życiu, zawsze dotrwają. Cechują się ogromną potęgą i wagą. Niektórych złe wspomnienia bolą. Inni są do nich tak przyzwyczajeni, że uśmiechają się do nich mimo bólu jakie za sobą przyniosły. Ale to właśnie one pozostają u nas najdłużej. Są też wspomnienia z granicy, które nie wiadomo gdzie mają wylądować. Czy w worku z dobrymi wspomnieniami czy z tymi bolesnymi. To są chwile szczęścia, które w skutkach były dla nas bolesne. I tak naprawdę wszyscy kochamy wspomnienia z granicy, bo prawdziwe szczęście musi mieć w sobie skutki uboczne, a my niezależnie od ich siły nadal je pielęgnujemy.

Without Her...
Jest dobrze, ale z Rosie byłoby lepiej.

Without Her...
Nie zliczę już ile razy śniła mi się Rosie. Ale kocham te sny.

Without Her...
"Jesteś moim pierwszym i ostatnim pocałunkiem" To chyba najpiękniejsze słowa wyrażające miłość, prawda?


Harry siedział na niepościelonym łóżku, w pokoju, który nazywany był pokojem Rosie, choć dziewczyna ta, już od ponad półtora roku tu nie mieszkała. Przeczytał wszystkie swoje wpisy w zeszycie, w którym każdy wpis tytułowany był zwrotem "Without Her ...". Trzymał w ręku długopis niepewny co tym razem chce napisać. Ten zeszyt zawierał największe wyznania Harry'ego. Może nie wszystkie. Jego największa tajemnica była skrywana w jego sercu, ale on o tym nie wiedział. Mógł się tylko domyślać. Miłość do Rosemary Barrett. Jak mógł rozpoznać tak wielkie uczucie, które przytrafiło mu się dopiero pierwszy raz? Harry każdego dnia budził się z cichą nadzieją, że Rosie wróci. Czekał. Cierpliwe czekał na dzień kiedy spotka ją kolejny raz. Tłumaczył sobie, że to właśnie ta krucha i delikatna Rose pozwoli mu zrozumieć jego uczucia. Tak naprawdę jej zadaniem jest tylko otworzyć jego serce, do którego tylko ona ma klucz, a miłość tam ukryta czekała tylko aż otworzą się te drzwi żeby Harry mógł namacalnie ją poczuć.
Chłopak westchnął i jego lekko pochyłym i niezdarnym charakterem pisma zapisał tytuł wpisu taki jak zwykle "Without Her..."
Poprawił swoje brązowe loki i spojrzał w stronę okna. Niebo było już czarne, oświetlone tylko dużym księżycem i mnóstwem gwiazd, które połyskiwały jak brokat w tym ciemnym zestawieniu. Kolejny raz tego wieczoru wydał z siebie ciche westchnięcie i zwrócił teraz uwagę na otwarty zeszyt. Mocniej ścisnął w dłoni długopis i rozpoczął wylewanie swoich uczuć na białą, papierową kartkę w niebieską kratkę.

Rosie zawsze powtarzała, że najlepiej tęskni się wieczorami przy świetle gwiazd. Ona bardzo lubiła niebo nocą. Nie jestem wstanie powiedzieć czym to było spowodowane, ale ja zaczynam myśleć podobnie. Może właśnie ona teraz spogląda przez okno wpatrując się w te białe punkciki?
Niedługo wyjeżdżamy do Stanów Zjednoczonych. Nie znam dokładnej daty, ale wiem, że to już niedługo. Tam mamy nagrywać naszą kolejną płytę. Mam cichą nadzieję, że spotkam tam Rosie. Tak naprawdę nie wiem gdzie ona teraz jest. Może być wszędzie, ale mam nadzieję, że ją zobaczę. Tęsknię za nią. Z dnia na dzień coraz bardziej jeśli tak się da...

Chłopak zamknął zeszyt i włożył go pod białą poduszkę w niebieskie róże. Położył się wygodnie i przykrył kołdrę. Zgasił jeszcze lampkę na szafce nocnej i patrzył w ciemność, jak co noc wypominając piękny uśmiech Rosemary Barrett.

______________________________

Jeej. Podoba mie się to nawet. i tak naprawdę szkoda mi Harry'ego :C
Zauważcie, że pisalam tu o Harry'm choć gdybym napisał w prologu o Rose wszystko by było od razu wyjaśnione, bo to u niej będą największe zmiany. Poczekam sobie jeszcze zanim powiem Wam wszystko o niej. A wy główkujcie sobie kim jest Michael :D
W tej części będę pisała w narracji trzecioosobowej. Nie wiem jak mi to wyjdzie, bo malo pisałam w trzeciej osobie i nie mam doświadczenia, ale myślę, że będzie dobrze :)

See You Soon

Majka

37 komentarzy:

  1. Na pewno dobrze Ci pójdzie, a prolog??? Po prostu cudo, żal mi Harrego... Taki smutny ten prolog, ale chyba o to w nim chodziło, nie?? Będę to powtarzać w kółko, ale naprawdę szkoda mi Loczka no... Michael.. Nie wiem kim on będzie z moją mózgownicą dobrze nie jest, nie umie racjonalnie myśleć, ale co począć?? Może będzie jakąś bliską osobą dla Rosie???

    Pozdrawiam

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co napisać, ten rozdział jest po prostu niesamowity! Dziewczyno, jesteś świetna w tym co robisz!
    I po raz kolejny czytając Twojego bloga popłakałam się... Tak mi szkoda Harrego :C

    OdpowiedzUsuń
  3. Zatkało mnie. Nie wiem co mam Ci napisać. Po prostu jesteś stworzoną pisarką Masz talent, nie zmarnuj go. Tylko tyle jestem w stanie napisać. Przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieję, że będziesz dodawała rozdziały naprawdę regularnie :) Uwielbiam czytać, co piszesz i twój blog chyba nigdy mi się nie znudzi :) Jeśli masz ochotę poczytać o 1d to zapraszam http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeeezuuu *___*
    To wszystko jest takie.... smutne :(
    Smutno-piękne... PRZEpiękne ;__;
    Nie mogę uwierzyć, że potrafisz to wszystko tak pięknie opisać! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Choćbyś nie wiem ile napisała ja dalej będę czuła niedosyt.
    To się chyba nazywa "uzależnienie" :P
    Tak. Stanowczo jestem uzależniona od tego co piszesz.
    A z narracją trzecioosobową na pewno sobie poradzisz!
    Kto ma dać rade, jak nie Ty? xD
    Prooooooooszę dodaj szybko pierwszy rozdział!!!!!! <3333

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boze to jest swietne!!!
    Jestem ciekawa co bd dalej!
    Mam nadzieje ze rose bd z harrym ale nie tak od razu.
    Czekam na nastepny
    Iwona :*

    OdpowiedzUsuń
  7. .KamCiaaa ! ;***1 grudnia 2012 21:49

    CUDNIE !!<33
    Ale mi szkoda Harroldzika.. ;//
    Michael.. hm.. nie wiem :D Poczekam na rozwinięcie akcji :D
    Nie mogę się doczekać NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Michael to jej syn..... jak mniemam. No bo jest jej calym światem.... Tego można się domyślec przynajmniej tak m isie wydaje. Bo skoro kocha Harrego noi z nim spala to pewnie on jest tym" owocem milosci" :P

    OdpowiedzUsuń
  9. No, ślicznie. Nie ma się do czego przyczepić .
    Mi też jest szkoda Harry'ego . ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny. Zobaczysz że jeszcze kiedyś kupię twoją książkę. Prolog poprostu brak słów. Szkoda ma Harrego ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. A więc ja wierzę że wszystko się ułoży! A co do Michaela to ja myślę tak samo jak Mrs. Tomlinson :P . Uczucia Rose do Harrego były tak mocne że nie mogła tak szybko o nim zapomnieć. Harry też ją kocha. Ich miłość jest tą pierwszą prawdziwą, tak ważną dla każdej młodej osoby. Dlatego ja uważam że oni będą razem i będą bardzo szczęśliwi. :))

    OdpowiedzUsuń
  11. myślę tak samo jak Mrs. Tomlinson i chcem nastepny ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde... Nie bardzo wiem co napisać. Bo słowo świetny do zdecydowanie za mało

    OdpowiedzUsuń
  13. Ehh.. że nie masz doświadczenia w opisywaniu w narracji trzecioosobowej o niczym nie świadczy. Nadal będziesz tak samo cudownie opisywać uczucia. Zresztą wczoraj ci przekazałam swoje myśli i nie rozumiem dlaczego zaprzeczasz. Dobrze wiesz że cudownie piszesz, a ci wszyscy którzy piszą ci że 'to jest świetne' nie piszą tego dlatego, że tak nie myślą, ale nie chcą cię urazić tylko na pawdę tak myślą. Doskonale wiesz jak genialnie wychodzi ci opisywanie uczuć czy to była Alex, czy Rosie , albo Harry. :p

    Karlee.

    OdpowiedzUsuń
  14. boski *.*
    strasznie mi się podoba <3
    czekam na następny rozdział i zazdroszczę talentu. ciekawe co będzie dalej, szkoda mi tego Harry'ego <3
    zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. swietny prolog !!! <3 straasznie jest mi zal Harry'ego :( :*

    OdpowiedzUsuń
  16. No i w końcu nie skomentowałam -.- Przepraszam, po prostu zapomniałam, mam tyle blogów do nadrobienia, że sobie nie wyobrażasz. No nic, ważne że komentuję teraz. Mamy prolog. Cieszymy się? Nie, wcaaale... no co Ty :P haha, oczywiście że się cieszymy ♥ love so much. Szczególnie, że oczami Hazzy. Chłopaka. Kocham narracje chłopięce, mrrr... ♥ Naprawdę. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co tutaj napisałaś. Wiesz, do mnie to chyba jeszcze nie dotarło. Że Rose odeszła, że oni nigdy się już nie spotkają. Znaczy może i się spotkają, nie wiem. To zależy od tego, jakie masz plany na to opowiadanie. Ale mi nie o to chodzi. Bo akcja raczej będzie o tym, jak Harry cierpi. A przynajmniej to wnioskuję po tym, co tu przeczytałam. Może się do tego przyzwyczaję, może nie, a może mnie zaskoczysz i zrobisz jakiś zwrot akcji, którego w żaden sposób nie mogę przewidzieć. Nie mam pojęcia jaki masz plan, ale nic nie mów - wolę mieć niespodziankę.
    Co by Ci tu napisać? Harry'ego mi szkoda. Tak cholernie dobrze opisałaś jego uczucia. Dobra, może pod koniec prologu trochę zaczął mnie męczyć, bo jednak ciągłe użalanie się nad sobą staje się frustrujące, ale wierzę, że nie oprzesz całego opowiadania na tym, jak on strasznie przeżywa odejście Rose. Jeśli tak zrobisz, to... no cóż, zależy jak napiszesz. Jeśli kiepsko, to ja tu nie zostanę. Nie chodzi mi o to, że ten prolog jest zły. Nie mówię tak, a jeśli pomyślałaś, że ja tak pomyślałam, to wiedz, że się mylisz.
    Dobra, ten komentarz jest krótki, ale za bardzo nie wiem co pisać. Nie mam weny. No cóż, do zobaczenia pod pierwszym rozdziałem.
    Pozdrawiam!
    Martyna ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Spoko . Tylko robisz trochę błędów ;
    1. Cholmes Chapel-Holmes Chapel
    2. "Właściwie to przeczytałam tylko.." - "Właściwie to przeczytałem tylko.." (To Harry jest KOBIETĄ?)

    Chciałam tylko to powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest niesamowite, jak ja bym chciała mieć taki talent. :D
    zapraszam do mnie
    little-things-vas-happenin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku jaki długi prolog :D Ale jaki powalający :)Świetny jest wręcz ;**
    Nie dość, że ciekawi to jeszcze taki długi ^^ Wspaniale ;*
    Czekam na nn i zapraszam do sb na:
    http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow. Niesamowite. W kilku fragmentach poleciały mi łzy.
    Jestem bardzo ciekawa kiedy się spotkają.

    OdpowiedzUsuń
  21. O Boziu . Niesamowite ! Trochę szkoda mi Harrego , jedna wiem że on i Rose będą razem . Oby Michael nie był jej chłopakiem ! Dodaj jeszcze dziś następny ! Proszę !

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten rozdział był piękny!!!!! ♥ Musisz pisać Dalej !! ;* ♥ Powodzenia w pisaniu - Jula :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowny *-* Awwww *w*

    Dopiero zaczynam :3
    http://life-is-a-pretty-dream.blogspot.com/

    ~Nuggets

    OdpowiedzUsuń
  24. Co mam napisać ? Nie wiem. Po prostu uwielbiam !!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Tego się nie spodziewałam . Myślałam że Rose będzie opisywać swoje nowe życie .Nie myślałam że mnie rok od jej odejścia . To było piękne .

    OdpowiedzUsuń
  26. Biedny Harry, szkoda mi chłopaka, ale cóż musi swoje przecierpieć, mam nadzieję, że się w końcu zejdzie z Rose ;) A co do rozdziału to jest genialny , z reszta jak zawsze, nie wiem co powiedzieć. Fantastycznie opisałaś uczucia Hazzy i wg, BOSKO ♥ Nie wytrzymałabym nie czytając twojego bloga, dzięki za to że go piszesz xD Czekam na następny , więc pisz szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  27. To było coś niesamowitego ! Wspaniale wyrażasz uczucia Hazzy. Mam prośbę napisz szybko następny. Michael chyba wiem kto to....

    Twoja fanka czekająca na nn

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny. Szkoda Harrego, ale jak mówią po burzy zawsze wychodzi słońce.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow! Świetne. Sistra przesłała mi tego bloga i powiem, że ciesze się, że to zrobiła. Przeczytałam prolog, a może jutro postaram się przeczytać kilka wcześniejszych rozdziałów, by być na bieżąco. <3 ~ Moni x

    OdpowiedzUsuń
  30. P.S. Nominowałam Cie do LIBSTER AWARD ;D

    OdpowiedzUsuń
  31. Trafiłam na ten blog jakiś tydzień temu, jednak dopiero teraz mogłam go przeczytać.
    Co o nim sądzę? Jest naprawdę świetny i uważam, że do pisania masz naprawdę duży talent.
    Nie mogę się doczekać, kiedy Rose i Harry się spotkają.
    A kim jest Michael? ... Może nowym chłopakiem Rosie? Naprawdę nie wiem. Czekam na rozdział!
    Pozdrawiam. Kaśka. <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Zostałaś nominowana do Liebster Award! <3
    http://marrymeharrystyles.blogspot.com/2012/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetnie piszesz. Czytam twojego bloga od samego początku, ale dopiero teraz odważyłam się go skomentować. Chciałą bym abyś przeczytałą mojego bloga:
    http://zyciejesttrudneprzezniedogodnoscilosu.blogspot.com/
    I bardzo bym się ucieszyła gdybyś go skomentowała.
    Zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Agata Szcześnik6 grudnia 2012 16:09

    Śliczne, cudowne, niesamowite kiedy napiszesz 1 rozdział? czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  35. Od wczoraj płacze po marchewkowym blogu
    Dziś nie moge przestać po przeczytanie I części
    Wiem ,że na 100% masz już całe opowiadanie w swojej głowie , ale błagam zrób szczęśliwe zakończenie :D

    OdpowiedzUsuń
  36. o mój boże ten prolog jest cudowny tak jak 1 część
    normalnie kocham cię <3 jesteś genialna

    OdpowiedzUsuń